Żegnaj roku asertywności. Stres potrafi zrujnować zdrowie i życie. Stres, który z perspektywy drugiego człowieka może wydawać się błahostką. Po raz kolejny bądźcie przeklęci nadwrażliwi. Odcięłam się od wszystkiego, co pogłębiało we mnie uczucie bycia poniżanym i przegranym. "Praca jeszcze nigdy nie dawała takiego kopa do pracy." Praca z dziećmi nigdy nie dawała takiej motywacji do życia. Przelewam swoją miłość na nie swoje dzieci i jestem szczęśliwa. Nie wiem. Naprawdę urodziłam się po to, żeby dawać siebie innym, choćby nie wiem jak nienormalne to było. Jestem szczęśliwa, gdy widzę obok siebie szczęśliwego człowieka, czy to dużego, czy maleńkiego, któremu moja obecność dostarcza spokoju, radości i akceptacji. Jeszcze nigdy nie miałam w sobie takich pokładów wyrozumiałości do świata. Przestałam raz na zawsze oceniać. Proszę wszechświat, by moja ufność do świata i drugiego człowieka nie została zgwałcona, bo wszystko będę musiała budować w głowie od nowa. Wierzę w siebie. Nie, nie w pełni. Są we mnie nadal ogromne pokłady zwątpienia i strachu, które chyba już zawsze będą mi towarzyszyć. Introwertykiem jest się przez całe życie, nawet jeśli człowiek nauczy się bez skrępowania odbierać połączenia od nieznanych numerów telefonów czy też prosić o dodatkowy ketchup w KFC. Czuję, że jestem na dobrej drodze. Chociaż mam wrażenie, że jestem na niej zupełnie sama. I są też przypadkowi ludzie, albo starzy znajomi, albo nowi znajomi, którzy są teraz, ale za chwilę znikną, albo byli kiedyś i zaraz znikną, albo pojawi się ktoś zaraz, ale też na chwilę i papa. Nadal nie potrafię się odnaleźć w naszym świecie, nadal czuję, że tu nie pasuję. Nadal chcę zamieszkać w drewnianej chatce w górach i mieć w dupie wszystko. Nieważne. Życzę sobie i Wam dużo wiary. Wiary w siebie przede wszystkim. Wyrozumiałości. Wyrozumiałości do siebie, przede wszystkim. Miłości. Miłości do siebie, przede wszystkim. Alleluja i do przodu. Howgh. Także tego --> https://www.youtube.com/watch?v=_V7wYTxO6Wk