Rano(ok. 11) zjadłam z własnej woli. Nie powiem co, bo zostanę wyśmiana. Chciałam zwymiotować, ale ojczym jest w domu i wiem, że gdybym zwróciła, to znów zaczęło by się żarcie do umiaru, a potem pół godziny nad muszlą. Po jedzeniu wypiłam sześć szklanek wody. Teraz piję zieloną herbatę. Muszę się chować, zeby nie widzieli moich worów pod oczami, bo wtedy zabiorą mi laptopa, a bez niego nie dam rady. Głowa mnie boli. Szkoda, że boję się wychodzić sama poza dom. Wychodzę jedynie do sklepu i szkoły. Zdecydowanie za mało.
Chyba jestem za mało apatyczna, bo tylko wam zazdroszczę i nienawidzę.