Zdjęcie z rnp 2011 r., jedyne jakie zrobiłam pogrzebało jednocześnie wszelkie nadzieje na jakiekolwiek następne, kocham jakość kiepskich komórkowych aparatów :)
Wakacje poooowooooli się kończą, ale ta wiadomość jakoś nie może do mnie dotrzeć, dlatego nie rozwinę tego jakże smutnego wątku.
Dawno nie pisałam w tym stylu, trochę dziennikowym... Dzisiejsza nocka upłynęła pod znakiem... jednoczenia amerykańskiej i ruskiej kultury, chociaż ta druga wywarła o wiele większe bąbelkowe wrażenie (także na kwiatach sąsiadki). Niestety, nie wyspałam się, zresztą nie ja jedyna. No, cóż, cztery osoby "śpiące" w dwuosobowym łóżku nie mogły przynieść innych rezultatów :D
Złapał mnie dobry nastrój, czuję się jak świnia, której na chwilę pożyczono skrzydła. Niestety naoglądałam się zbyt dużo alternatywnych wersji Makbeta, co skutkuje ciągłym poczuciem, że skrzydlate świnie to zły znak.
But if your life is such a big joke why should I care?
Mama powiedziała: śpiewajmy dzieci, śpiewajmy żeby świat się zlitował, śpiewajmy żeby uznał nas za błaznów, bo wtedy nas oszczędzi.
Ale to nie była prawda, to nie mogła być prawda, bo na świecie jest już zbyt dużo śpiewających, modlących się o życie błaznów.