siedzę 16 godzinę w łóżku, nic nie jedząc siedzę i siedzę.
jestem chyba zbyt wrażliwa na pory roku.
wyczuwając jesień ciało legło nieruchomo, a dusza popadła w letarg.
corocznej depresji czas chyba powiedzieć "witaj"
czuję chłód zza okna...obezwładniający chłód, który przenika głęboko, głęboko przez skórę do samego środka.
boję się otworzyć drzwi i wyjść na zewnątrz. boję się konfrontacji z rzeczywistością...zresztą akurat w tej kwestii nic się nie zmieniło. zawszę się jej bałam.
nie mogę dziś na siebie patrzeć, dlatego wstawiam tu zdjęcie barbary-najcudowniejszej foreva...z pewnością milszej w odbiorze niż mój face.
pa.