Wczoraj zawaliłam, ale nie mam ochoty o tym pisać. Jest godzina dziewiąta, ja mam za sobą już ćwiczenia oraz śniadanie. Dzisiaj idę na osiemnastkę przyjaciółki, napiję się trochę wina. Chcę być lepszym człowiekiem. Dla siebie i innych. Wiem, że dziś będzie lepiej pod względem diety. Kąpiele w wannie są bardzo motywujące; wtedy bowiem najczęściej dostrzegam, jaka jestem gruba. I przypominam sobie zdjęcia z lutego, marca, kwietnia dwa tysiące czternastego roku i robi mi się smutno. Ale wiem, że mogę do tego wrócić, jestem do tego zdolna. Tylko muszę przestać się opieprzać i pozwalać sobie na bezsensowne podjadanie, przez które mam wyrzuty sumienia i wyglądam coraz gorzej. Wszyscy zauważyli, że przytyłam, a ja próbowałam okłamywać samą siebie, że nadal jestem chuda. A to wszystko przez stres, przez masę problemów, wynikających z mojej głupoty.
9:00 - kromka chleba z 1,5 plastrem szynki, 3 plasterkami ogórka, kromka chleba z 2 łyżeczkami serka wiejskiego, plastrem pomidora, 2 liśćmi sałaty, szczypiorkiem; plaster cytryny; kawa rozpuszczalna z mlekiem
12:00 - szklanka makaronu, 1/3 kostki rosołowej, natka pietruszki
15:00 - kakao z 2 łyżeczek kakao prawdziwego, odrobiny cynamonu, 200 ml mleka
18:00 - 4 łyżki warzyw na patelnię; lampka wina
Ćwiczenia:
- http://i.imgur.com/jDWRGt2.png
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63