Rozdział 4.
"Lot po marzenia"
Zawsze byłam pełna podziwu dla moich rodziców. Kochali sie pomimo wielu sprzecznsci losu. Nie wiedziałam dlaczego. Wiedziałam tylko, że tak jest. Nawet teraz- kiedy mieli się nie widzieć przez dwa okrągłe miesiące. Umarłabym gdyby ktoś zabrał mi moją miłość. W sumie to może dlatego nie żyję. Moją jedyną do tego czasu miłością, najprawdziwszą i wieczną byli moi rodzice. Odebrali mi prawdziwą twarz mojego ojca i bijące serce matki. Dlaczego? O to mogę zapytać juz tylko los. Da się? Nie róbmy sobie nawet niepotrzebnej nadzieji. Żjemy po to żeby umierać. Umieramy po to żeby żyć. Czy tylko ja nie widzą w tym za grosz sensu? Jezeli umrzemy i będziemy żyć, to znaczy, że i wtedy umrzemy. Więc w sumie w ile razy umrzemy? Może moja matka umarła ponownie? Chyba zaświeciła mi lampka. Jestem coraz bliżej rozwiazania.
Siedziałam na białym krześle wyłożonym wewnątrz miękkimi, kwiecistymi poduszkami. Tak jak to na krzesła jadalne przystało. Ojciec zwlekł po schodach moją walizkę i odłożył obok mojej nogi. Uśmiechnęłam się i podziękowałam. Uśmiech nie był radosny. Zostawiamy ojca samego. Martwiłam się. Czy było o co? Raczej wąpię. Nie wiem i coś czuję, że sie nie dowiem. To nie szczęśliwi czasu nie liczą, to nieżywi tego nie robią. Czy jako dziecko byłam trupem? Zgubiłam się. Miałam okrutne dzieciństwo, prawdę mówiąc. Brak jakiego kolwiek kontaktu z rzeczywistością. Jak dla mnie rzeczywistością było to, że misiu może źle się czuć śpiąc beze mnie. Mógł poczuć się samotny, a ja znałam ten ból. Dalej go znam.
Usłyszałam klakson, w tym momencia mama zbiegła na dół. Ucałowała mocno tatę w usta, a on odwzajemnił całusem w czoło. Przytuliła każdą z pracownic i zaczęła ubierać buty. Spokojnie, gotowa już do wyjścia wstałam od stołu i pomachałam wszystkim wychodząc przez drzwi. Kierowca juz wkładał nasze torby do bagażnika. Wszyscy wyszli przed dom. Machali, przesyłali całusy gdy nasz samochód odjeżdżał spod podjazdu. Wraz z mamą machałyśmy do momentu az znikli nam z pola widzenia.
-No to jedziemy- usłyszałam radosny głos matki. W odpowidzi uśmiehcnęłam się i przez resztę drogi słuchałam muzki puszczonej w samochodowym radiu.Moje marzenia zostały w domu w kufrze z zabawkami. Teraz liczyło się tlyko jedno. Szkoła i przyjaciele. Wreszcie poznam jakiegoś rówieśnika. Dla mnie było to nie do pomyślenia.
-Wysadzę panie pod lotniskiem i odniosę bagaże. Czy poradzicie sobie dalej?- Kierowca zdawał się być bardzo miły, ale chybauważał nas za głupie.
-Oczywiście, że poradzimy- Powiedziałam smętnie- Byłyśmy już wiele razy na lotnisku, drogi panie.
To w jaki sposób odpowiedziałam ewidentnie nie spodobało się mojej mamie bo spojrzała na mnie sórowo i powidziała moje imię.
-Ehh, przepraszam za córkę. Wstała lewą nogą.
-Nie prawda!-krzyknęłam.- Źle mnie zrozumiałaś mamo...
-Aleno!- Przerwała.- Zachowyj się! Psujesz wszystkim nastrój.
Nie wiedziałam co powiedziać. Łzy ktręciły mi się w oczach, ale starałam się je zatrzymać. Przetarłam oczy rękawem i patrzyłam w okno.
Wysiadłyśmy z samochodu. Zabrałam moją walizkę i odeszłam bez słowa.
-Aleno! Czekaj!- Wołała mama z daleka. Spojrzałam do tyłu zatrzymując się. Ruszyłam dalej i usłyszałam przeraźliwy krzyk matki- Uważaj!- Przed moimi oczema ukazała się ogromny tir, a ja czułam jak przez całe ciało przelatują mnie dreszcze. Stałam w bez ruchu. Kierowca zatrzymał się i wysiadł z samochodu. Nie mrugałam i wstrzymywałam oddech. W tym momencie powietrze było mi zbędnę. On krzyczał coś do mnie, ale słowa rozmazywał się. Matka podbiegła i zaczęła mnie nawoływać. Czułam się jak głucha. Patrzyłam w przestrzeń i widziałam duchy. Ostrzegały, że w mojej rodzinie nadejdzie tragiczna chwila. To tylko dlatego miałam taki zły nastrój. To był plan "b" jak mnie ostrzec. Nie posłuchałam.
Dawno mnie nie było. To ze względu wyjazdu.
Miałam dodać przed nim wpisa, ale straciłam wenę ;)
Teraz już wróciłam, a wraz ze mną i moja muza.
Co nią jest? Może wspomnienia? Albo pewne osoby?
Nie wiem czy jutro pojawi sie jakiś wpis, ponieważ jade do przyjaciółek.
Postaram sie jakoś to wszystko pogodzić.
Feriee zaczynają się kończyć, a to źle.
NOWY POMYSŁ !!!!!!!
Jeżeli chcecie zamieścić swoje opowiadanie na naszym blogu wraz ze swoim zdjęciem jest taka możliwość :) Przy okazji promujemy waszego photobloga :D
ZDJĘCIA PRZYSYŁAĆ WRAZ Z OPOWIADANIEM I NAZWĄ PHBL NA E-MAIL:[email protected]
GG:45325245
Ask:ask.fm/falauczuc
E-mail:[email protected]
JESTEŚ? CZYTASZ?
ZOSTAW COŚ PO SOBIE!
/Gaabii <3