- Pamiętam - zamyśliła się na chwilę Babcia,
jakby chciała wspomnieniem potrącić
najcieńszą strunę duszy - że jako małe dziecko
przy każdym wieczornym pacierzu modliłam się,
aby zostać dobrą i wtedy w moich snach
pojawiało się takie cudowne drzewo,
które karmiło ludzi owocami szczęścia.
Drzewo to nie słuchało pór roku,
nie bało się mrozu,
ciągle rozdawało swoje owoce.
To prawda, owoce serca
nie boją się zimy.
Nagle poczuła, jak jej serce uderza
coraz mocniej i zrozumiała,
że to właśnie w tej chwili
dojrzewają w niej
owoce wdzięczności.