już dawno życie nie wydawało mi się tak bardzo bez sensu jak teraz.
może to zbyt idealistyczne wyobrażenie -żyć jak w filmie, nie serialu.
ale scenariusz już był, taki niepowtarzalny i magiczny, troche skomplikowany...
chyba troche zabardzo.
i co po tym że początek jest już za mną, że był idealny
że na ciąg dalszy plany są. a teraz? teraz coś jest nie tak.. eh. nie warto sie kłucić, nie warto przestawać kochać.
teraz to ja ide spać. wszystkiego mam dość.
"the dreams in which i'm dying are the best i've ever had"