Wszystko, co nas spotyka zdrowie czy cierpienie,
dobro czy zło, chleb czy głód, przyjaźń ludzka czy niechęć,
dobrobyt czy niedostatek wszystko to
w ręku Boga może działać ku dobremu.
Stefan Wyszyński
Dzień dobry.
Dobry wieczór?
W każdym razie wita was wyczepista punk-rockowa kapela.
Pobudki, które pchają mnie do opublikowania czegoś tutaj są dla mnie zawsze nieodgadnione. A przeciez powinnam wiedzieć, skoro piszę, prawda?
Wakacje dobiegają końca i w sumie to się nawet cieszę, bo ludzie stają się dla siebie niemili, kiedy zaczynają mieć za dużo czasu, albo za dużo czasu mieć dla innych. Takie generalne spostrzeżenie.
Ile razy już tu pisałam, że Kocham moich ludzi i to jak potrafią być wredni dla siebie i na siebie wrzucać i zupełnie innaczej niż jak z prawdziwego nielubienia się? To chyba pierwszy raz taki.
A te trzy miesiące, nawet trzy miesiące z hakiem zaliczam do udanych. Zaliczyłam w wakacje wszytskie dziedziny, które miałam do zaliczenia, czas wyciśniety jak cytrynka, jestem z siebie zadowolona.
Ludzie pytają mnie, czy już czuje dreszczyk emocji związany z nowymi studiami, odpowiadam, nie czuję, mam jeszcze kilka ważnych rzeczy do świętowania, zanim na nie pójdę, więc proszę skończyć z takimi głupimi pytaniami! Nie zmienia to faktu, że na studia sie przygotowuję, powoli, ale systematycznie.
Czasem boję się, żeby nie stracić tego wszytskiego, co zdobyłam. Czasem boję się, żeby nie stracic tych wszytskich ludzi, którzy są wokół. Czasem boje sie tez własnego cienia.
Panta rhei.
Ciekawe gdzie będę za rok. Bardzo ciekawe...