..Bo skrywa się we mnie pięćdziesiąt twarzy szarości.
Elo, elo, trzy, dwa, zero. Co to była znowu za okropna noc. Wypiłam wczoraj dwa powerki a miałam ograniczyć. Dlatego później zasnąć nie mogłam. Do tego kolejny natłok myśli. A już myślałam, ze się pozbyłam, że będzie spokój na jakiś czas. Czasem sobie tak myślę.. że jednak pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Nie widzieć. Tak, zdecydowanie nie widzieć. Bo jedna sytuacja może zmienić nasze postrzeganie drugiego człowieka. Co się zobaczyło, to się nie odzobaczy. Miałam mieć fajną lekturę a tu chu* bombki strzelił. Jedna sytuacja i odechciało się wszystkiego. Czy zawieje hipokryzją z mojej strony? Pewnie gdybym napisała to co gdzieś tam w środku mnie chce wykrzyczeć moje własne 'ja' to by właśnie nią zawiało. Dlatego zrobię lepiej wszystkim i sobie i zachowam to właśnie dla siebie. Chociaż.. może gdyby człowiek mówił zawsze co myśli, zawsze a nie tylko gdy wypada to później by było łatwiej? No nie wiem sama. Nie wiem co mam myśleć. To rzadkie bym nie mówiła głośno co myślę. Ale może nie chcę nikogo zranić? Nie chcę nikogo zmienić bo widocznie taki już jest? Nie wiem. Niech te głupie myśli szybko uciekną. Bo przeplatają się gdzieś pomiędzy drugą stroną myśli. Tą bardziej poważną. Tą od której zależy moja dalsza przyszłość. Przeciez od długiego czasu marzy mi się właśnie to co teraz ktoś daje mi niczym na tacy.. a ja znowu wybrzydzam, znowu coś mi nie pasuje.. chyba to moje być lub nie być. Chyba czas wziąć sie za siebie. Wziąć się do roboty. Będzie ciężko, już to wiem. Ale jakim kosztem! Czuję, że sobie podziękuję za jakiś czas.. czy już decyzja podjęta? Muszę jeszcze dać sobie z jeden dzień. Od dzisiejszej rozmowy też znacznie będzie zalezała ta deyczja. Dobrze, że mam obok osoby które mi zawsze pomogą. Ohhh jak ja im dziękuję!!