Mam takie urocze zdjęcie z Babcią sprzed dwóch lat. cóż za lokalizacja tego zdjęcia? no szpital.
jest źle, jest bardzo źle. nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłoby być jeszcze gorzej. codziennie ludzie trafiają do szpitali, codziennie ludzie chorują, codziennie nawet gorzej. ale nawet te słowo nie potrafi mi przejść przez usta. przez myśl. doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że "born to die" . ale gdy dotyka to nas, gdy jest to tak blisko nas nie radzimy sobie. przynajmniej ja. ja sobie nie radzę z tym. jest źle a może być gorzej. co wtedy będzie? jak wtedy sobie poradzę? mimo, że próbuję być dobrej myśli, próbuję mieć nadzieję, bo trzeba ją mieć to czuję się okropnie. nigdy dotąd nie czułam się tak fatalnie. czuję jakby ziemia miała zawalić mi się pod nogami. mam w głowie pustkę. nie potrafię się w pracy skupić. w domu ciągle płaczę. nie chcę nawet żadnego pocieszania, bo to nic tu nie da. chcę tylko żebyś była. razem z nami. zawsze. zdrowa. musisz być silna. ja przestaję, mama przestaję ale Ty musisz być silna. musisz nam pokazać te siłę. żebyśmy my też mogły być silne. brać przykład. wiele przeszłaś ale wierzę że teraz też się uda. bardzo się boję. nie potrafię nawet napisać nic z sensem. nie wiem czy lepiej dla mnie jak jestem w domu i płacze na przemian myśląc. czy w pracy gdy to łzy same napływają do oczu. nie byłam nigdy w takiej sytuacji. tak blisko. nie chcę w niej być. mam zaplakane oczy i nie wiem co mówić i myśleć. pustka, ciemność. z nerwow zaczęłam palić. wypaliłam pół paczki papierosów od początku tygodnia. zawsze jedna wystarczała na kilka miesięcy. nie potrzebuje zrozumienia. nie potrzebuje pocieszenia. ani pomocy. bo pomóc się nie da. ale dziękuję za obecność. obecność ludzi na których wiem, że zawsze mogę liczyć. wystarczy samo przytulenie. nie potrzeba słów. wystarczy ta obecność. jest mi ciężko jak nigdy dotąd. ale się podniosę. mam taką nadzieję. ale też musisz się podnieść. trzymajcie kciuki by było tylko lepiej. już nie gorzej. błagam. nic innego się teraz nie liczy.