day 18
'i wish i had a body to die for. skinny is sexy! big isn't beautiful!'
Wstałam o 7.30, zjadłam śniadanie, wypiłam kawę, pouczyłam się z historii Chin (dynastia Tong), a za godzinkę jadę do pracy. Dodaję wpis już teraz, aby mieć motywację i nic nie jeść jakoś do 13-14. Dziś planuję pić mniej coli zero, a więcej wody mineralnej, bo znów kiepsko z moją przemianą materii. Ogólnie rozplanowałam sobie cały grudzień. Będzie to ciężki miesiąc. Jako, że dzień w dzień pracuję po te ok 10 godzin, będe wstawać codziennie o 7.30, uczyć się poszczególnych przedmiotów, potem praca, a na wieczór znów nauka. Szkoda mi karnetu na siłownię, no ale po prostu nie będę miała czasu, by tam uczęszczać... 80zł poszło! No cóż.
Muszę dać radę. To będzie ciężkie wyzwanie, ale brakuje mi już oszczędności, które zarobiłam przez lato i wrzesień, a rodzice nie są zbyt hojni...
Dziś wyjątkowo pracuję tylko do 18, bo o 19 mam spotkanie z terapeutką. Ciekawe, jak to będzie...
Resztę bilansu uzupełnię wieczorem.
bilans:
ś: jajecznica z dwóch jajek i szynki z indyka (bez tłuszczu oczywiście) + kawa z dużą ilością chudego mleka
edit.
4 dzień protein.