Twój podpis...
zostawiłaś w moim zeszycie swój ślad...
bo już nigdy się nie podpiszesz...
dzisiaj na poczcie e-mail dostałam wiadomośc... z naszej-klasy...
że moja znajoma skończy za dwa dni 18ście lat...
tak czekałaś na ten dzień...
a Ciebie już nie ma...
jak ciężko mi pojac , że jeszcze dwa miesiące temu byłaś u mnie.. i opowiadałaś o walentynkach ...
jak mówiłaś, że przeżyłaś coś pięknego...
że tamto wydarzenie będzie niezapomniane...
i opowiesz je kiedyś swoim dzieciom albo wnukom...
;(
"Jeśli znajdziesz prawdziwego przyjaciela chroń go, bo to drugi ty"
dlaczego życie nie pozwoliło mi jechac tym samochodem wtedy z Tobą...;(
ja zawsze każe zapinac innym pasy...;(
gdybym tylko wtedy mogła byc z Tobą ;(
gdybym tylko mogła zmienic bieg wydarzeń...
gdyby tylko móc cofnąc czas...
ale nie... już nic zrobic się nie da...
i ta bezradnośc...
ta co była...
jak przed chwilą... mam przed oczami Twój obraz...
Ty roześmiana...
a tuz obok tego obrazu...
drugi Twój obraz...
jak leżysz w szpitalu a ja koło Ciebie stoję...
jak trzymam za rękę...
na początku wierzę, że będzie okej...
a potem jak z każdym dniem nadzieja gaśnie...
jak w przedostatni dzień wiem, że już umierasz;(...
ale w duchu czekam na cud...
ale życie nie pisze scenariuszy z happy endem...
takie rzeczy to tylko w filmach...
przez Twoją śmierc zrozumiałam jak życie jest cenne...
jak łatwo je starcic...
i jak bardzo jest trudno...
jak bardzo je kocham...
i jak bardzo je nienawidze...
że czasem mam ochote zasnąc i nie obudzic się już...
dziwnie...
pusto...
szaro...
inaczej...
jak nigdy dotąd...
mam wrażenie, że to wszystko sen...
ale, że już nigdy nie obudze się z tego koszmaru...
że juz nigdy nie nadejdzie dobry dzień... wspaniały, szczęśliwy czas... ten piękny sen...
Tęsknię...
Tęsknię...
i mogę już tylko tęsknic...