Spójrz na moje ciało,
Spójrz na moje dłonie
Jest tutaj wiele rzeczy, których nie rozumiem
Twoja twarz wypowiada obietnice
Szepcząc je jak modlitwy.
Kiedy istota kocha ciszę ,kwitnie w ciemności
Z delikatną wijącą się rośliną, ona dusi serce.!
Wymawiając te obietnice osładzasz cios.
Jestem powoli umierającym kwiatem
W mroźnej, martwej godzinie
Słodycz zmienia się w cierpkość i nietykalność.
Potrzebuję ciemności, słodyczy, smutku, słabości,.
Potrzebuję kołysanki, pocałunku na dobranoc, anioła,
słodkiej miłości mojego życia.
Twoje zbawcze obietnice
Szeptane jak modlitwy
Nie potrzebuje ich.
Gdy jest dostatecznie ciemno
Czy mnie widzisz?
Czy mnie pragniesz?
Potrafisz dosięgnąć?
Odchodzę...
Lepiej się zamknij i zatrzymaj oddech
pocałuj natychmiast
I złap swą śmierć... ;((