Wczoraj wieczorem było zajebiście.. kto by się spodziewał że o 11 w nocy wylądujemy w Przeżdzięku przy ognisko..
kit z tym że prawie 10 km na piechotę przeszłyśmy... chociaż było ciekawie isć w nocy przez las przy blasku księżyca ; D
uch.. potem przy ognisku trochę nudno było i zimno się robiło.. Ula miała dobrze bo miała u kogo się ogrzać ... Mych z Klaudyną na skrzynce szalały.. no bo prawdę mówiąc Klaudyna oddawał takie odgłosy jakby nie wiadomo co się działo tam .. więc ja już nie wnikam ; P a ja co .. no Jankiem bym się nie zadowoliła ... za stary .. ; P i kapuchą cuchniał lee ; P
tak balu nie będę opisywać bo dla mnie był tak samo zajebisty jak dla reszty .. ; D
o biwaku też nie będę wspominać .. bo to co było to lepiej nie opisywać .. a tak fajnie się zapowiadał ..
na zakończeniu roku nie płakała.. bralo mnie parę razy do łez.. może i jedną łzę uroniłam ale więcej nie mogłam.. i nie dziwcie mi się ... Mirka cały czas się na mnie gapiła to jak tu się wzruszać gdy ona zerka tymi swoimi "pięknymi gałkami" .. ; D
mama mi dzisiaj oświadczyła że chyba już nie będę mogła spać w namiotach jak rok temu.. ale ja jeszcze zadziałam i na pewno będę spała... ; P
bo co to za wakacje bez "spania" w namiotach ; D
jutro jadę z Mysią papiery złożyć do szkół i na zakupyy.. ; D oczywiście będziemy musiały odwiedzić też pizzerię ; )
dobra ja kończe tę notkę bo mi się spać za chciało ; )
branoc ; *