Mój pierwszy w życiu skok na oklep, na grzbiecie mojej kochanej Prymulki. Jestem z siebie dumna, z konia oczywiście też. Nie spadłam, a bałam się bardzo. Przed samą przeszkodą jednak.. zaufałam małej i dałam jej po prostu iść. I nie było źle. Ot taki sobie podskoczek. Dzisiaj w szkole ciężki dzień, od 8:00 do 15:10, wliczając w to matematykę i dwa polskie. Nic mi się nie chce, a niestety jutro sprawdzian z chemii i muszę się na niego porządnie nauczyć. Oprócz tego zadanie na polski i niemiecki. Świetnie. Chociaż czwartek i piątek będą lekkie, to pojadę do koni. W sobotę do Patitaj, a w niedzielę może (!) do Gliszcza.
Uciekam się uczyć.
Ave.