Nie pisałem tutaj ponad pół roku, jednak czasami jest potrzeba wylania czegoś na papier (w tym przypadku klawiature).
Próbując opisać wszystko co się do tej pory stąło zdecydowanie nie wystarczyłoby mi znaków, może tak po krótce w osobnych podpunktach...
Edukacja:
Poprzednie studia rzuciłem w styczniu, przez jakiś czas utrzymywałem status ninja i było mi z tym całkiem wygodnie, leniwie i beztrosko. Aktualnie od października jestem studentem Filologii Angielskiej spec. Nauczycielska na Politechnice Śląskiej z wydziałem w Kolegium Języków Obcych w Gliwicach na ul. Bojkowskiej 37. Uczelnia wygląda jak jedno pierdolone akwarium, nowoczesnie ale cholernie kurwa szklano. Architekt który to projektował musiał być nieźle popierdolonym bambusem by wpaść na pomysł zrobienia sal w których jedna ściana jest całkowicie przeszklona bez możliwości otwarcia okien, co doprowadza do tego iż w zimę pizga, a w lato (o ile go doczekam) mogę się spodziewać sauny...
Grupa n2 w której jestem ma w składzie 12 osób - do czasu...
Ogólnie to część z poznanych osób ma naprawdę duży wpływ na mnie, co mi się średnio podoba - zanika evercold...
Sama Filologia uświadomiła mnie w niewiedzy na temat języka angielskiego czy też słownictwa które doprowadza mnie do kurwicy.
Jak nie zepne pośladów to czuje że powróci status ninja, co może doprowadzić do ostrego wkurwu ze strony moich rodzicieli czy też ostatecznie do wypierdolenia mnie z domu (opcja zamieszkania w szafie jednak jest kusząca)...
Wakacje:
Wszystko zajebiście - wyjazd do Pragi, poznani ludzie z poznania czy wawy... Ogólnie podsumowując wakacje, to wypoczęte, zaliczone prawidłowo, odnowienie paru znajomości - jednym słowem w cipkę...
Praca:
Po podziękowaniu za pracę jako kelner, bez rozmyślania nad powrotem do budowlanki - aktualnie weekendowo hostesso / promotor.
Brzmi kurwa prześmiesznie, ale na weekendy zajęcie fajne :)
Głównie Kasztelanik niepasteryzowany czy m.in. doradca świąteczny w sprawie gier sponsorowany przez Cenege w Media Markcie.
Cielesność:
Ograniczenie pewnych nałogów (nie - niestety nie mówimy o piciu) oraz planowane posylwestrowe rzucenie fajek. Czuje ze bedzie cholernie kurwa trudno ale cóż, można spróbować. Najgorsze w tym wszystkim jest to że odcinanie się od czegoś co lubię, prowadzi do znalezienia czegoś nowego co równie ostro ryje...
Złamań od dłuższego czasu brak - całe szczęście więc to można pominąć.
Mimo wpierdalania ton jedzenia - waga nadal bez zmian 68-69kg.
Z aktywnością ostatnio średnio, w wakacje jeszcze jakaś piła na bytomiu czy tutaj w okolicy, wypad na halę czy coś. Aktualnie pozostało tylko czwartkowe lodowisko w ramach zajęć...
Oczywiście chuj by mnie strzelił jakby raz na jakiś czas nie ujebał się ten pierdolony ząb - wstawienie pół zęba (jedynki przedniej) jest przyjemnością wycenianą przez NFZ na 230zł. Niech mi ktoś kurwa powie za co? Za pierdolony kawałek materiału czy te 20 minut roboty pani dentystki?
Psychika:
Może właściwie najważniejszy z pkt ale jednocześnie najtrudniejszy do opisania... Kolejne pół roku wyjebki emocjonalnej z lekkim pobudzeniem w wakacje, oraz całkiem mocnych zmian od października. Mam nadzieję że jak najlepiej będzie, ale muszę się do tego znowu przyzwyczaić, przestawić tok myślenia... Starając się opisać słowami nie jestem w stanie powiedzieć tego co mi się aktualnie pierdoli pod kopułą. Mimo odstawienia wszelkich dobrodziejstw ludzkości, czy jak to zwą aktualnie w mediach substancji psychoaktywnych przez ten cały burdel z dopalaczami etc, nadal czasami jebie mi się w głowie czy łapie jakieś niekontrolowane stany emocjonalne (nie wspominając o ostro popierdolonych snach). Fakt że owe gówno ryło mózg, ale sam sobie jestem wdzięczny że chemii z dopalaczy miałem okazję zakosztować tylko parę razy. Koniec z lekami oraz innymi cudami - bo mnie Judy kopnie w dupę, a tego nie chcemy...
Jednocześnie zmieniło mi się nieco podejście do ogółu spraw dotyczących mnie, otaczających moją nieskromną osobę... Ktoś ostatnio powiedział że wydoroślałem... Ładnie brzmi ale sądzę że wniosek z dupy wyciągnięty. Może nieco spoważniałem, chociaż nadal uwielbiam szydzić z całej tej bandy kretynów i pierdolonych idiotów chodzących po świecie. Jednak coś takiego jest że część spraw zacząłem brać nieco bardziej na poważnie, analizować to na co miałem do tej pory wyjebane (oczywiście nie wszystko, ale po części zacząłem przemyślać to co dzieje się z moim życiem). W kwietniu będzie już 20 lat, dla niektórych to niewiele, gdyby zaś zebrać moje ostatnie parę lat życia do kupy to można by z tego jebnąć niezły komediodramat.
Suma sumarum niby coś się w tym moim popierdolonym życiu zmienia, czy na lepsze - zobaczymy - mam nadzieję, może tego po prostu chcę i potrzebuję. Wątpie że komukolwiek będzie chciało się przeczytać te moje wypociny i fanaberie stworzone po 5 rano, ale jeśli jednak to chwała mu za to...
No i oczywiście standardowo musi być coś z YT bo czymże by była notka bez linku...
Optymistycznie rozpoczynając dzień http://www.youtube.com/watch?v=FOmhgHAP5F4
Miałem się w nocy pouczyć ale poszedłem spać - no cóż, trzeba spróbować nadrobić to w godzinkę rano ;]
ciao :*
Judyyyy ;)) :*