'Było raz dziecko zabawne i tłuste. Umarło. Nie ma go
nigdzie.
Biegało po domu, krzyczało. Są jeszcze jego fotografie
w salonie.
Az śmiać się i istnieć przestało i nikt się nie zdziwił tej krzywdzie (...),
Gdy z domu powoli znikało odbyło się jakoś bez płaczu
i pisku.
Zabawki, sukienki, niepotrzebne pamiątki zalegają poddasze
Mama nieraz i do późnej nocy czuwała nad jego kołyską,
a jednal dzisiaj, gdy je wspomina -
nie płacze.
Nazywało sie tak jak ja, więc wszyscy myślą, że ja to ono
i nie usypali mu gróbka, choćby takiego jak kopiec kreta.
Toteż płacze nocami w kominie, że je zapomniano, zgubiono,
że miejsce jego zajęła jakaś niedobra kobieta...'