Dobra, poddaję się. Nie mam zdjęć. Ale tak sobie siedzę i pomyślałam, że aaa! dodam coś jeszcze. Nim ruszę w świat, który nie jestem pewna czy jest mi przychylny. Chciałabym, aby było inaczej, żeby wszystko było zależne ode mnie. I znowu tak nie jest. Zbyt dużo skąplikowanych, poplątanych sznureczków, o których nawet jakbym chciała to nie zapomnę. Szkoda, że to pozawiązywało się w ciężkim stanie właśnie t e r a z , kiedy ja potrzebuję ciszy i jasnych, spokojnych myśli. Wróciłabym się do wielu chwil sprzed dwóch czy trzech lat. Wtedy się jeszcze nie myślało, co to dalej, przynajmniej nie tak poważnie. A teraz weź i dobrze wybierz i potem tego nie żałuj... Do ułyszenia kiedyś.