"Będzie dobrze, przepraszam muszę iść"
Kiedy krzyczę, że nie chcę już żyć
Dopiero wtedy przypadkiem zauważasz, że coś jest nie tak?
Czasami znikam na kilka dni
Nie widzi mnie wtedy nikt
Nie zauważa, że jest kogoś brak
I zamykam się w otchłani
Gdzie nie ma miłości i czułości
Usta nieustannie milczą
Chociażby chiały mówić i mówić
Żalić się, a oczy płakać
Lecz Ty nie widzisz i nie słyszysz
Kiedy drżącym głosem wymawiam swoje życzenia
Iż chciałabym byś przyszła... złapała z całych sił za dłoń
Położyła rękę na ramieniu i powiedziała "już jest dobrze, jestem przy Tobie, nie musisz się bać"
A kiedy wracam ze smutną miną
Nie wyspanymi oczami...
Nie stać Cię nawet na pytanie... "Gdzie byłaś tyle czasu? Martwiłam się"
I kiedyś przyjdzie taki czas, że odejdę, nie wrócę... zauważysz wtedy iż coś rozdzieliło nas....
A wtedy Twoje łzy i krzyki... nie wierzysz, że jest mnie brak
Znikną gdzieś w oddali tak jak moje, kiedy ja krzyczałam....