bo ze mną jest jeden zasadniczy problem - nie potrafie stłumić emocji.
jeżeli kocham to na 100 %
jeżeli nienawidze to całą sobą.
jeżeli jest mi smutno, to cały świat się wali.
jeżeli jestem zadowolona, to wpadam w euforyczną radość,
najgorsze jest jednak to ,że te tak skrajne emocje, mogą następować bezpośrednio po sobie, w bardzo krótkim czasie. i najchętniej to bym wszystko wypaplała całemu światu - albo dlaczego neinawidze, albo dlaczego wszystko jest beznadziejne, albo czemu jest cudnie. Tylko ja zapominam o tym , że niektórzy mogą sobie nie zdawac z tego sparwy , ze ja pogadam, pogadam i zaraz mi najpewniej przechodzi, i tu tkwi mój błąd.
Obciązam ludzi sobą, ludzi nieświadomych mojej nieprzewidywalności i zmienności.
I w jednej sekundzie potrafie nienawidzić i kochać , płakac i śmiać się.
i jestem impulsywna. i to nie jest dobre, znowu, zwłaszcza dla otoczenia.
nie zastanawiam się nad tym co robię ' a co mi szkodzi, raz się żyje ' - myślę, robiąc z siebie kretynkę i krzywdząc innych.
No , niestety, Droga Pani- nie ma się już tych 13stu lat i nie przechodzi się buntu młodzieńczego, trzeba zacząć uważać na słowa, emocje, zachowania, trzeba zacząć ponosić odpowiedzialnośc za nie.
a to chyba jest najtrudniejsze z tego wszystkiego.