Jeff Hardy na koncercie heavy metalowym.
I moja upragniona koszulka!
Tyle czasu. Zdaje się, że lata! A to raptem kilka miesięcy, ale wystarczyło żeby zapomnieć jak to jest z tym całym samonapędzającym się syfem w głowie. Ogólnie to chyba nie mam na siebie pomysłu. Jednego konkretnego ponad wszystkie inne, bo miliony pomniejszych przemykają mi przed oczyma mało co wnosząc do mojego życia. Zatruwają myśli i czas i serce ... i otoczenie. Denerwują mnie nieosiągalne rzeczy, niestety na chwile obecną nawet błahostki są dla mnie nieosiągalne. Jeden wielki niepokój i wzburzenie.
Czy wychodzenie poza swoją strefę komfortu ma sens? Utknęłam chyba w świecie własnych definicji, to z głupoty i braku edukacji.
Młodzi, spoceni, najebani!
Ale warto było
CZYŻYNALIAAAA! Jakby ktoś chciał sobie zrobić trip do Krakowa 16 maja i zwieńczyć go koncertem BFF i Kalibra 44 to zbieram chętnych.