Ostatni tydzien popchnoł mnie do takiej notki .....
Mianowicie,bardzo ostatni tydzien sie odbil na mnie ,tzn był przyjemny a z drugiej strony ...bolesny.
Chciałbym tu napisać ze nie jestem inny przy Magdziem,a jak wychodze od niej to wychodze i od razu jestem inny ,jak dzieci wychodzace ze szkoly zdejmujace mundurki ... To ze ten wtorek nie nalezal do tych "normlanych" wiem.... :( Z Agata nie rozmawialem od ...hmm tygodnia... I wcale z tego powodu mi smutno nie jest.A teraz juz z pewnoscia nie bede dluzej ciagnol tej znajomosci na takiej "Stopie" jak dotychczas...
Przyjechal Krzyskiek wielkie boom bylo ... i szara rzeczywistosc.Hmm Czwartek...a raczej nie "hmmm" tylko "mmmm:*" No własnie...rok temu 14 Luty ,swieto wszystkich zakochanych było wspaniale,ten dzien byl cudowny,ale czegos mi brakowalo ...I dopiero wczoraj zrozumialem czego ,brakowalo mi tego stania pod szkola z roza i czekania na M ,widoku jej twarzy zaskoczonej ,ale i wesolej , brakowalo mi jej oczu wpatrzonych we mnie ,brakowlo mi tych dwoch slow : "Kocham Cie"..Wczoraj to wszystko mialem ...od blisko roku to wszystko mam :*:*




"...i spojrzenia jakbym byl ostatni gosciem na swiecie..."
Michał...out