Ukradłem aniołom skrzydła i spaliłem je na stosie
Księdzu z kropidła kapała ciemna krew, ludzie jak w sidłach.
Ten liczy mocy w głosie
krzyczeli: czas na śpiew, czas na śpiew!
Nastał dzień, najpiękniejszy w roku
W oczach ich błyszczała nadzieja, na lepszy czas
W niebie będzie znów głośno, w piekle spokój
Pomyśleć kurwa, że byłem jednym z was
Płomień już zgasł, żar odbija czerwień w oczach
W powietrzu z dnia na dzień co raz mniej zła
W ciszy nieliczni wierzą że przerwie pokaz
Mój niemy krzyk, ludzie, to przecież ja
Znajome twarze mają niecodzienny wyraz
Są jakby inne, niż te, które znam dobrze
I MOŻE TY UZNASZ MNIE ZA ŚWIRA
ALE WŁAŚNIE OPISAŁEM SWÓJ POGRZEB.