Sprawdź kto jest tu, jak koszmar wyrwany ze snu
Bez dyskotekowych bitów i wyssanych z chuja tekstów
Weź to stestuj, wprowadzamy krwawy reżim
A wszystkie emo-pedały będą ofiarami rzezi
Pewnie trudno uwierzyć, hejterzy tego nie zniosą
Mój flow jest unikalny jak płaczący krwią posąg
Jak spacer na boso po rozżarzonych węglach
Poznańskie rap-podziemie to potęga
Ciśnienie zenitu sięga skacze ze sceny na tłum
Tak jak głośnik od czułych basów i głosowych strun
Jak ćpun roznoszę rap niczym HIV brudną igłą
To dla tych, którym plastikowe brzmienie obrzydło
Idź stąd, jeśli nie lubisz trzody to wypierdalaj
Tu skończysz jak zdeptane przez całe stado ofiara
To żywy taran, wygrywa szerszy w barach
Decybele się nie mieszczą w jakichkolwiek znanych miarach
Zróbcie hałas razem ze mną, ryj teraz nadzieraj
Jak Phil Anselmo kiedy jeszcze istniała Pantera
Jak Max Cavalera jebany weteran wrzasku
To cię wciąga jak spacer po ruchomym piasku
Masz tu hardcore hip-hop, mikrofony płoną w dłoniach
To Słoń, Kobra, Preshrunk nas nie dogoniat
To zachodnia strona kraju rozpierdala głośnik
To bolesne jak akupunktura przy pomocy gwoździ
Szczerze mam dość tych hitów jak z wesela
W słowach nie przebieram robię to jak
To nie disco-relax udawany hip-hop umiera
Dla mnie rap to całe życie zapisane w trzech literach