Coś tak czułam, że te święta będą mało świąteczne. Nie szkodzi bo mimo to ostatie dni spędziłam naprawdę dobrze. Wigilia nie taka jak zwykle ale przynajmniej z osłem z czego się bardzo cieszę. Wymienilismy się prezetami, podrinkowalismy troche i sobie zasnelismy no życ nie umierac. Pierwszy dzien świąt = melanż z okazji narodzin jezusa = dzień święty święcic, drugi dzień świąt to samo, właściwie to bawilam sie super. Dzisiaj wrócilam do domu i leże z dupką i odpoczywam. Oczywiscie zero nowych kilogramów.
Czas się z tym pogodzic :D
AHA I BEDE CIOCIĄ WIĘC CO ZA TYM IDZIE NIE MIAŁAM ZA BARDZO Z KIM PIĆ W WARPNIE CHOLERA :(
ośle moje grube ociekające tłuszczem nogi czekają na masowanie