When the cat's away the mice will play.
w każdej sobocie jest coś z niedzieli...w każdej niedzieli jest coś z poniedziałku, a wkażdym poniedziałku jest coś z niewysypiania się, podkrążonych oczu, nieuczesanych włosów, niespakowanej torby, niezjedzonego śniadania, niedopitej herbaty, dosypiania na 1-szych lekcjach. Myślę o wagarach, tak, właśnie o wagarach, ale to i tak muszę wstać stosunkowo rzecz biorąc wcześnie, a co mi po godzinach spędzonych w plantach, parku, czy ch wie gdzie. muszę napisać kart z historii ;d a co za różnica gdzie zmarnuję resztę dnia, w szkole, parku, czy kościele..Kościół, od paru tyg. jest moją zmorą, nie, żebym miałą jakieś obiekcje, ale 'peszmowanie' to sakrament jak każdy inny, a to latanie wokół niego nie pomaga w lepszym 'przeżyciu'. Poza tym ekologia nauczona, papiery zaniesione, punkty niepodliczone, średnia nieoszacowana. pasek? jeden wielki znak zapytania. matma? taa, matma, z popraw nici, ostatni raz zostawiam coś na ostatnia chwile! kur.cze szkoła to nie jest najlepszy temat przewodni fotobloga. na koniec dodam, że jestem szczęśliwa, cholernie szczęśliwa. a, i czekam na melanż u Andzi, gdzieś trzeba zdobyć kolejny tytuł 'komendanta', ale to tylko taka kameralna impreza na 16 osób, hah. będzie epicko ;d
klik-> Amy Winehouse - Back to Black