Odkąd dowiedziałam się, że miasto to wcale nie mój pokój, a piaskownica nie jest jednak całym światem - planowałam ucieczkę z tego miasta. Nienawidziłam pustych sklepów, szarnych ulic i przygnębiających budynków. "kiedy skończę szkołę wyjadę! " Mówiłam sobie każdego dnia. Tak często nastawiałam się negatywnie do Kościerzyny - że zaczełam wierzyć w to, że nigdy nic tu nie osiągnę, nigdy nie poznam ludzi wyjątkowych i nigdy się w pełni nie rozwinę. Dziś, włócząc się dość długo, wpatrując się przed siebie i patrząc na mijające mnie samochody - stwierdziłam, że to nie od miasta chciałam uciekać. Nie od ludzi, którzy w nim mieszkają. A od samej siebie.
Nie wiem czy teraz, wiedząc to co wiem - chce wyjechać. W jakiś tam sposób przywiązałam się do tego miasta. Do pewnych ludzi.. Wszystko zaczeło się komplikować.. ;/
Bo chcesz kupić więcej, niż Ci się oferuje. Stać Cię na przyjaciół,
mimo że najcenniejsi są ci darmowi.
i weźcie to sobie głeboko do serca..