POLECAM LUPKĘ .
W : Cześć ! Tu emotion, znana jako Wika, i Pan Mikołaj znany jako Misiu. Misiu - oddaje Ci głos.
M : Dziękuje Wiktorio za oszałamiającą zapowiedź,w związku z moich ograniczeniem mózgowym oddaje Ci głos do końca notki.
Przykro mi to mówić, ale i mój intelekt jest nieźle ograniczony. Co powiesz na to, by darowac sobie wstępy i przejść od razu do naszego komiksu ?
Zgadzam się.Do osób to czytających : my naprawde nic nie braliśmy tworząc otóż ten komiks.Nie wiem co było naszą inspiracją tworząc nasze 'dzieło',ale jesteśmy z jego bardzo dumni.
Jest ono wynikiem naszego niedzielnego spaceru, podczas którego próbowaliśmy uchwycić jesień. Misiu, jesteś pewien, że nic nie braliśmy ?
Niech to będzie nasza tajemnicą... Początkowo sukcesywnie zbieraliśmy nasze akcesoria -zaczynając nad J.Kaplicznym - ,aby utworzyć jakąś atrakcyjną kompozycje,lecz myslę,że przeszliśmy samych siebie.
Boleśnie odczuwaliśmy kolce wbijające się w palce.. Cierpieliśmy zrywając biedne kwiaty..A rąbiąc drewno, po to by zrobić kasztanom plażę omal nie odcieliśmy sobie stopy.
Należy wspomnieć jeszcze o bagnie,które przeszliśmy specjalnie aby spełnić naszą artystyczną idee ,nie zwarając uwagi na to czy wyjdziemy z tego żywi.Lecz efektem końcowym naszej scenografii była ławka...Myślisz Wiktorio,że publika doceni nasze trudy?
Ahh. Przypominam sobie to błoto. Cóż to była za atrakcja. Czy doceni ? Nie wiem Mikołaju. Ale sądzę, że 'grzechem' było by nie przekazać im ten smutnej historii, jaką opowiedziała nam pani Kasztanka Liść.
Tak pani Kasztanka Liść...na zawsze zostanie w naszych sercach.To własnie pani Kasztanka jest przykładem idealnej żony,która nie została doceniona przez swojego partnera,pan Kasztanek Chytry spodowował ,że mozemy o pani Kasztance mówić już tylko w czasie przeszłym*...Wrócmy Wiktorio do początku tej historii...
Zaczeło się tak pięknie. Jak to na początku pierwszej wielkiej miłości - kwiaty, wspólne spacery i podziwianie spadających gwiazd. Ponoć miały spełniać marzenia. Te najskrytsze. Te najpiękniejsze..
Jednym z nich była wspólna,niezapomniana wyprawa do 'ciepłych krajów'.Para Kasztanków odbyła podróż na bezludną wyspę,gdzie wspólnie chcieli spędzić swoje najlepsze chwile swojego życia,lecz jednak nie wszystko szło zgodnie z planem...
Nic nie zapowiadało tej wielkiej tragedii. Nikt nie pomyślałby, że ten idealny świat kochającej się pary zostanie zniszczony..Byli jedną z tych idealnych par, tych które miały istnieć do końca świata i jeden dzień dłużej. Mikołaju ? Znasz taką parę ? Bo ja znałam mnóstwo idealnych par , jednak z tego co wiem, żadna z nich nie przetrwała. Wróćmy do historii..
Nie,niestety nie znam...
Sytuacja zaczęła się pogarszać z dnia na dzień,brak licznych atrakcji,które oferował świat cywilizowany zmusił parę Kasztanków do powrotu do rodzinnego miasta..kuźwa,ale ja nie mam sobie nic z romantyczności<lol2>
<lol2>ja tez nie <hahaha> a wracając do historii. Ponieważ nasza Pani Kasztanka jest kasztanem niezależnym ciężko pracuje za dnia, żeby ich mały, ale przytulny domek oferował także jedzenie, elektryczność i wodę.. Pewnego dnia, gdy wróciła z pracy...
...Zparzyła sobie ulubioną herbatkę i udała się do sypialni,gdzie zobaczyła swojego dotąd wiernego i kochanego męża z Panną Horse w jednym łóżku...
jeszcze przed chwilą beztrosko cieszyła się życiem, a teraz.. Widziała jak jej świat się wali. Nie czuła bólu w sercu. W ogóle nie czuła serca, które rozpadło się na tysiące kawałeczków. Po prostu znikło. Był dla niej całym światem, sensem jej istnienia. To dla niego zrzuciła kolce, to dla niego.. A on? żeby odchodził od niej stopniowo. Krok po kroczku. Byłoby jej łatwiej. Ale nie.. "gorzko tego pożałujesz, skarbie, oj, gorzko " rzuciła na odchodnym. Z uniesioną głową opuściła sypialnie, opusciła swój dom, który niegdyś był jej azylem..
Jeżeli dotarliście do końca tej historii to gratulacje,ładne zakończenie napisze Wam Wika:D
Nie, drogi Mikołaju ! :D o tej godzinie Wika nic ładnego nie napisze. Pani Kasztankowa nie poradziła sobie jednak tak idealnie z tym rozstaniem jak sądziła. Zaczeła pić. Spaliła swoje płuca na milionach papierosów. Ale po co? Przecież to zwykły gnojek. Należałoby go znienawidzić. Jeżeli się dobrze przyjżycie zobaczycie Panią K. pod sklepem z rzurem w ręce. Piękny komiks przygotowali dla Państwa : Mikołaj Ibisz i.. Wiktoria Cichopek.