photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Dodane 6 MAJA 2010 , exif
24
Dodano: 6 MAJA 2010

- Kuczwalska ! Dżem się skończył. - mama bezlitośnie zasugierowała mi, abym wyszła spod ciepłej pierzynki, wyłączyła telewizor i pobiegła do piwnicy. Niechętnie, ale ubrałam pierwsze lepsze laczki i w swoim 'wyjściowym' domowym stroju, jednym słowem w pidżamie , zbiegłam na dół i jak zwykle szajsowate światło zgasło mi już jak byłam praktycznie na dole. Wyciągnełam rękę do włącznika, gdy jakaś ciemna postać zrobiła to samo. Odskoczyłam jak oparzona. Postać wykazała się większym opanowaniem , bo spokojnie dokończyła misję zapalenia światła. Moim oczom ukazał się najmniej spodziewany człowiek na tej planecie.
-Co Ty tu robisz? - pytamy równocześnie patrząc ze zdziwieniem na siebie.
-Chyba mieszkam . - odpowiadam po chwili. Zbyt długej chwili .- A Ty ?
- ja.. zakupy robię.
-W mojej klatce? - dochodząc do siebie, zdaje sobie, że byłam o krok od zawału serca. Serca, które jak wiadomo, nie jest ostatnio w świetnej kondycji.
- Zabrakło mi warzyw do zupy.- dzielnie odpiera moje ataki, chociaż obydwoje wiemy, iż nie ma to większego sensu .
- Przecież w Gdanśku na pewno są jakieś sklepy otwarte.
-Wolę te z Polo.
- Ale Polo jest gdzie indziej niż moja klatka. No i, o ile pamiętam , w Gda też jest polo
- Jezuu, Wika. Dzięki za informacje, na pewno z niej skorzystam . No to chyba  ja już pójdę. - "udało mi się go zirytować" myślę, i podświadomie cieszę się z tego . Kocham go irytować .
- No to cześć.. - silę się na obojętny ton. Kosztuje mnie to dużo, jednak dzięki latom praktyki, jestem niemal pewna, że On nie zauważa mojego cichego błagania. Odwracam się na pięcie i ide do góry. Słyszę, że po jakimś czasie zamykają się drzwi . Czuje, że łzy zaczynają piec mnie pod powiekami. I nagle zapominam o wszystkim .O swoich zasadach , postanowieniach, o wszystkim. Jest tylko on. Jego podpuchnięte oczy. Czyżby jak ja nie spał ostatnio zbyt dobrze ? Zbiegam sporwotem, jak na złość potykam się i ląduje na pupie. Jednak nie mam czasu na użalanie się nad sobą, i mimo pulsującego bólu w kostce - wstaję i biegnę dalej. Wybiegam z klatki. Rozglądam się, i dostrzegam, że zmierza już w stronę swojego auta.
-Mateusz! - drę się, i ruszam w jego kierunku. Zaskoczony odwraca się, nie świadomy co mam zamiar zrobić . Sama chyba nie wiedziałam. Podbiegam i natychmiastowo wtulam się w niego. Stoimy na środku parkingu, jakiś kretyn trąbi, a my zwyczajnie w świecie go zlewamy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak cholernie mi go brakowało. To wszystko co przeżywałam było tylko marną przykrywką moich prawdziwych uczuć. Płaczę, jak dawniej w jego ramiona, tym razem jednak z jakiegoś innego chorego powodu. Zdaje sobie sprawę, że za chwilę będe zmuszona go puścic, i znów pozwolić odejść. I znów będę się łudzić, że dam sobie radę. Nie wiem ile mija. 5 minut ? 10 ? Zauważam tylko, że kretyn,a właściwie kretynka wysiadła z auta i zamierzała coś powiedzieć,ale chyba urzekł ją ten zapewne śmieszny wygląd sytuacji, bo bez słowa wróciła do swojego pojazdu. Odsuwam się od niego. schodzimy jej z drogi, i dopiero wtedy zauważam , że Mateusz bacznie mi się przygląda.
-Dlaczego ? - mówi po chwili, a ja wyłapuje lekkie drżenie jego głosu.
-chciałam ...chciałam - jąkam się. Przeciez mnie znacie, wiecie ze mi sie to nie zdarza... - Ja tylko chce ci powiedziec, ze w Pawilonie są lepsze warzywa.
- Znasz mnie tak długo. Sama dobrze wiesz, że ja nawet nie potrafię gotować. A co dopiero kłamać .
-To dlaczego.. ?
- Dlaczego? -wchodzi mi w słowo. -Bo się martwiłem. Czytam Twojego bloga, obserwuje Twoje opisy, a i z twoimi znajomymi mam kontakt. Przecież Cie znam. I wiem, jak nie potrafisz sobie poradzić, z otaczającym Cie światem .
-Dzieki, za wiare w moje mozliwosci . - dodaje, odrobinę szokowana.
-Ależ ja w ciebie wierze.Wierze z całych sił. Ale wybacz, że nie mogę zapomnieć, jak znalazłem cie raz prawie nieprzytomną, albo w kałuży krwi.
- Nasza znajomość się skończyła. To zwalnia Cię z posady mojego opiekuna.
- nie. Nic mnie nigdy z niej nie zwolni. A wiesz czemu ? Bo Cię kocham .
-i sam zobacz, dokąd nas ta Twoja miłośc zaprowadziła.
-Wracaj do domu. Zaziębisz się.
-Nie! - podnosze głos. - nie chce wracac do domu! Nie chce już nic ! - nie wiem, i nie potrafie zrozumiec, dlaczego krzyczalam.. - chce z Tobą rozmawiać .
- Wika, proszę. Jeszcze będzie okazja do rozmowy. - jak zawsze spokojny. jak zawsze opanowany.
- Obiecujesz, że nie znikniesz na tak długo jak ostatnio ? - Mateusz zaczyna się śmiać. Zaskoczona patrzę na niego i popełniam cholerny błąd. Przypominam sobie jak to bylo.Jak razem się śmieliśmy.. Jestem cholerną masochistką .
- To były nie spełna 2 tygodnie.
-Obiecujesz? - spogląda na mnie i od razu powaznieje .
- Obiecuję. A teraz wracaj do domu. - podchodzi i całuje mnie w czoło. - kocham Cię.
-Musisz mi to ciągle powtarzać ? - usmiecham się lekko.
-W sumie muszę. - również się uśmiecha. - Słodkich snów..

 

15 minut później.

-Gdzieś ty była ?! Gdzie masz dżem ? i czemu kulejesz ?

- "o kurwa"- myślę sobie, i schodzę jeszcze raz. "Resztą pytań zajmę się póżniej" wypowiadam w myslach. i smieje się sama do siebie.

 

 

Komentarze

siniorina :)
no brawo.
07/05/2010 11:17:58

Informacje o emotion


Inni zdjęcia: Gdyby stało się inaczej... harrypottergalleryW innej rzeczywistości... harrypottergalleryAlways... harrypottergallerySynuś nacka89cwaI po urlopie juliettka79W zamyśleniu... harrypottergallery... harrypottergallery Rusałka Admirał :) halinamSeverus i Lily... harrypottergallery... harrypottergallery