photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
[*]
Dodane 20 KWIETNIA 2010 , exif
10
Dodano: 20 KWIETNIA 2010

[*]

Obserwuje jak wskazówka na moim zegarze, rytmicznie się przesuwa. Tik, tak,

tik, tak. Sekunda za sekundą , minuta za minutą. Według kalendarza jest już

20 kwietnia 2010roku , a moje serce zdało się zatrzymać na roku poprzednim .

JaK to możliwe, że upłyną już rok, odkąd Cię straciłam ? Dlaczego, wbrew

powiedzeniu, moje rany nie chcą się zabliźnić ? Ja wiem. Wiem, że przez

cierpienie trzeba przejść, nie ma drogi na skróty. Ale to nie fair, że boli

tak samo jak wtedy. Jak, na tamtej geografii, na której dostałam sms-a : "

dziadek nie żyje " . Mam go do dziś. I po dziś dzień brzmi śmiesznie

absurdalnie. Niemożliwie . Te trzy przerażające słowa, zdawały się nie

pasować do siebie. Dziadek. nie . żyje . Cóż, ża ściema. Przecież, to było

nierealne. Wprawdzie lekarze,załamując ręce starali się nas do tego

przygotować, ale jak można przygotować rodzinę na śmierć ? Na śmierć

człowieka , który był zawsze, od początku naszego zycia przy nas ? Głupie

jedno zdanie, a wali Ci się świat. Stajesz się taka bezbronna, podatna na

wszystko, a czarne okulary, za którymi chowasz podpuchnięte oczy - zdają się

do Ciebie przywierać . Automatycznie, jakby zaprogramowany robot , wstajesz,

myjesz się i idziesz do szkoły. O jedzeniu zapominasz, bo przecież straciło

swój sens. Wracasz ze szkoły, siadasz w pokoju zmarłego i gładzisz delikatnie

jego poduszkę.Zdaje się być jeszcze ciepła, zdaje się czekać na jej

własciciela. I wtedy właśnie zaczynasz płakać. Pilot - posklejany tysiące

razy, ale przecież ulubiony ,więc nie można się go pozbyć- leży bezpański, na

krześle bezwładnie wisi przewieszony sweter. Sweter, którego już nikt nie

założy. Wszystko wygląda tak samo, a przeciez tak bardzo się zmieniło. Sprawy

,które niegdyś były ważne, takie jak testy gimnazjalne, tracą swe znaczenie.

Pojawia się uczucie bezsilności i obojętności. Wszystko jest takie błache, w

obliczu śmierci. Nie chce Ci się wychodzić z domu, ale przyjaciele nie dają

ci spokoju. Ciągną Cie po parkach, po dworzu, aby Cię czyms zająć . Byś

kompletnie nie popadła w depresje. Nienawidzisz ich za to. Wkurza Cię, to ,

że na siłe musisz przy nich się usmiechać, kiedy to naprawdę walczysz z

łzami. Wkurzają Cię, że nie chcą się odpieprzyć i zostawić samą, by sie

pogrążać. Potem , zamykasz się w łazience, i płaczesz, że jesteś taka

okropna. Przecież chcą ci pomóc. Są najlepszymi przyjaciółmi na świecie, że

nie zostawiają Cię w takiej chwili, że mówią o rzeczach nie ważnych, byś

tylko nie myślała o stracie kogoś, kogo kochałaś. Chodzisz na różańce,

widzisz, jak babcia pod wpływem środków uspokających , siedzi otępiała, mama

zanosi się płaczem, a kuzynka ściska Cię za rękę, mówiąc, że wie, że to ty

byłaś najbardziej do dziadka przywiązana. Widzisz, czujesz, ale to wszystko

tylko pozornie Cię obchodzi. Czujesz się jak aktorka w marnym melodramacie.

to tylko film, a ty tylko grasz. Potem jednak, kiedy po różańcu stoisz przed

kaplicą, a dalsza rodzina podchodzi by złożyć Ci kondolencje, rozumiesz, że

to nie film . Nie będzie okrzyku : " Dziękujemy, to koniec na dziś " .

Odtrącasz, jedną z fałszywych w twoim mniemaniu dłoni, i krzyczysz, że maja

wszyscy iść do diabła. Biegniesz, nie wiedząc gdzie i po co . Chcesz być

sama. Sama ze sobą, swoim bólem, cierpieniem i nienawiścią. Bo choć tego

chcesz, czy tez nie - nienawiść się pojawia. Nienawidzisz Boga, za to , że Ci

Go zabrał . Że za szybko zgasił Jego gwiazdę . Jak mógł Ci to zrobić ? No jak

? dlaczego odwrócił się od Ciebie, kiedy to najbardziej go potrzebowałaś ?

Przecież jest ponoć wszechmocny. No to dlaczego nie mógł pomóc w wyjściu z

przeklętej choroby ? To dla Ciebie tylko pytania retoryczne. Nie poznasz na

nie odpowiedzi. Ale ta nienawiść pomaga ci przetrwać. Daję siłę. Zawsze to

jakies inne uczucie niż otępienie. Nie idziesz na pogrzeb, brakuje Ci na to

sił. Mogłabyś pisac testy dwie godziny później, ludzie Ci to proponują, Twoja

wielce znacząca ciotka porozumiewa się w oświatą. Ale Ty na przekór wszystkim

, idziesz je napisać jak inni. Ściskając w ręku swoje przepełnione pustką

serce stajesz na wysokości zadania. Liczysz, męczysz się , na chwilę

zapominasz. I właśnie wtedy rozlegają się dzwony. Fala bólu zalewa Cię po

mału, starasz się wmówić sobie, że od tych testow zależy Twoje życie, i że

musisz je dobrze napisać, ale kiedy po raz ósmy czytasz te same zdanie -

załamujesz dłonie i pasujesz. Oddajesz prace i wychodzisz. Biegniesz w strone

cmentarza. Spóźniłaś się. Jego ciało zakopano. Padasz na kolana, płaczesz.

Przytulasz twarz do mokrej ziemi, i nie wierzysz. Jak to możliwe, że człowiek

, którego ręke ściskałaś tydzień prędzej, lezy teraz pod ziemią ? Wstajesz,

wycierasz mokre policzki, rzucasz ostatnie spojrzenie. Przyżekarz samej sobie

" Nie zapomne ! " , po czym prawie łamiesz sobie nogi, by dotrzeć do

pogrążonej smutkiem rodziny. Nie masz odwagii spojrzeć w oczy mamie, babci .

Córce , żonie. Kobietom, które przeżyły i oddały całe swoje życie Jemu. Boisz

się ogromu cierpienia w ich oczach. Wracacie ze stypy do domu, a ty

instynktownie wpadasz do pokoju i mówisz " cześć.. " urywasz w pół zdania.

Cześć dziadku. Już nigdy tego nie powiesz. Płaczesz, zanosisz się płaczem

.Nawet nie zauważasz kiedy mama podaje Ci coś na uspokojenie. Unikasz luster.

Swoich oczu też nie chcesz widzieć . Nie wiesz jak przeżywasz następne dwa

tygodnie. Nic nie pamiętasz. Postępujesz jak maszyna. Uśmiechasz się,

rozmawiasz z ludzmi, zapewniasz , że jest ok. Potem wracasz do domu i piekło

rozpoczyna się od nowa. Nie możesz się przyzwyczaic do pustki, do ciszy . W

nocy nie wytrzymujesz, gdy zrywasz się po raz dziesiąty, Bo przecież Go

słyszałaś. Twoje zycie jest już koszmarem. I zdajesz sobie sprawę, że jestes

ciężarem dla przyjaciół. Dla wszystkich. Nie jesteś już potrzebna,a wizja

dołączenia do Niego jest przyjemna i napełnia cię nadzieją. Łykasz na raz

całe pudełko leków, potem biegniesz do lazienki by je zwrócić. Nienawidzisz

siebie jeszcze bardziej. Jak można być taką egoistką ? - wyrzucasz sobie.

Dociera do ciebie co próbowałaś zrobić. Zdajesz sobie sprawę, że ta tragedia

zabiłaby prawdopodobnie Twoją matkę...ze złości na siebie bierzesz żyletkę i

kreślisz na niej okropne rysy. mimo wszystko wcale nie czujesz się lepiej.
Ból nie mija, cierpienie nieustaje, a pustka nadal przeraża. Więc powiedz mi

teraz m drogi czytelniku, jaki ma sens idiotyczne zdanie , że czas leczy rany

?

nie rządam już wyjaśnień, dlaczego. Chce tylko by chmura bólu już opadła.

20.04.2009 - pamiętamy [*]


*nie ma mnie dziś dla nikogo. Nie dzwonić,  nie pisać. Nie będe odpisywać.

chce byc sama.

Komentarze

tollehexe Przeczytałam notkę i autentycznie się popłakałam...
Nie musiałam znać Twojego Dziadka, żeby dowiedzieć się, jak bardzo Go kochałaś i jak bardzo jest Ci teraz ciężko.
Przykre to wszystko...

PS Świetnie piszesz...
21/04/2010 21:46:53

Informacje o emotion


Inni zdjęcia: NA DOBRANOC :) halinamRekina śpiew bluebird11Z tortem patrusia1991gdZ Klusią:* patrusia1991gd27 / 07 / 25 xheroineemogirlxDba o kręgosłup. ezekh114Raport wiosenny. ezekh114Prawie Krynica. ezekh114;) virgo123Błękitna laguna bluebird11