Dzisiejszy dzień przebiegał na tyle spokojnie, że mogłam sobie pozwolić na oddanie się mojej drugiej życiowej pasji - fotografii.
Boże, ile się dziś naśmiałam gdy pan z bokera przywiózł naszą "ścianę" z woreczkami. Ważyły jedynie 25 kilo xD
Coś zaczyna się dziać. W końcu zaczyna się coś dziać. Pierwsze duże pieniążki pojawią się lada dzień więc wariacje będą odbywały sie na całego.
Na razie siedziałyśmy i załatwiałyśmmy papierki i zajmowałyśmy się drugą częścią naszej działalności.
Ze strachem chodzimy po mieściie i obserwujemy czy nie powstaje coś, co zakłądamy my xD
Tak, odpowiadając na "życzliwe" pytania - schudłam. 10 kilo. Kropla w morzu potrzeb mojego ciała, ale nie od razu Rzym zbudowano.
Odpowiadając na kolejne pytanie "jak" - mówie prosto. Przestałam jeść to, co dotychczas. Zamiast zajadać nerwy jak to robiłam w roku szkolnym ( a uwierzcie, że teraz nerwów nie ma mniej) znalazłam nowy sposób. Co do ćwiczeń - nie mam czasu. Naprawdę. Tylko ruchu więcej jest z powodu załatwiania wszystkiego, spaceru po hurtowniach, sklepach itd.
Tyle na temat mojego wyglądu xD
A teraz, wracam do picia rosołku samodzielnie zrobionego przez mojego skarba.
Taki tam mały zwrot akcji po śniadaniowym świeżym soku wyciśnietym z owoców pepsi xD
ha ha .