Zdjęcie z Gdyni, jakoś przed północą ? ?
* * *
Odechciewa sie już.
Wszystkiego. Naprawdę.
Schody, schody, schodeczki.
Z dwóch - trzech, z trzech pięciu.
Niech to wszystko diabli.
Bynamniej zrelaksowałyśmy się dziś ładnie nad jeziorkiem.
Potem łamałam wszelkie zasady mojej diety w mammarosie.
Otulam się dziś dźwiękiem Akurat i staram się naładować jakąkolwiek energię.
Są rzeczy nad którymi nie mamy władzy.
Dalka leży obok mnie i też chyba ma wszystkiego dosyć.
Pocieszam się jedynie tym, że każdy czasem ma gorszy dzień? Tydzień? Dobrze jednak, że mamy siebie. Niezmiennie, nierozłącznie i nieodwracalnie M A M Y S I E B I E. Pomimo tych wszelkich zawistnych świń, tych którzy wolą sprzątać czyjeś podwórze niż własne, tych co najchętniej by nas ukamieniowali "bo wstawiamy wstydliwe dla nich zdjęcia" trwamy. I powiem wam coś jeszcze. Sprawia mi niewysłowioną przyjemność granie wam wszystkim na nosie. ;) Niechętnie wracam do wspomnieć marca, bądź może lutego - kiedy się ujawniłyśmy. Ciężki okres. Ale zawsze miło wspominam słowa mojego jedynego już chyba teraz prawdziwego przyjaciela który mi powiedział : " Czego się boisz? Że popełnisz błąd? Że cię wyśmieją? Że ci się nie uda? Ale jakie to ma znaczenie? Naprawdę będziesz uzależniała swoje życie od tego, co sobie pomyślą inni ludzie?". Ludzie... Kiedy jest mi źle powtarzam sobie te zdania jak mantrę.
"Bez względu na to, jak bardzo gruboskórni staramy się być, są tu miliony zakończeń nerwowych, otwartych i osłoniętych, czujących zdecydowanie za wiele. I chociaż robimy, co możemy, by uniknąć bólu, czasem nie da się przed nim uchronić. Czasami to jedyne, co pozostało&
... to po prostu czuć. "