Jak to jest, że w tym samym miejscu w którym byłaś ponad dobę temu, czując się najszczęśliwszą kobietą na ziemi, obecnie odczuwasz coś na kształt rozpaczy? siedzę sobie na ziemi, trzymając laptopa na kolanach, wpierdzielając dużego mikołaja i zastanawiam się, jak to możliwe że nasza piekna bajka w tak krótkim czasie może przekształcić się w horror? Siedzę i rozmawiam sama ze sobą. Moja druga ja pyta " ej, gdzie Twoje szczęście?" , na co odpowiadam "wiesz.. widziałam jak spierdalało". I jest jakoś tak duuużo lżej gdyż znalazłam kogoś kto zawsze mnie zrozumie. Oh, dziękuje Ci "odbiciu lustrzany" ze jesteś.. Ale czemu płaczesz?
Nie życie, a ludzie, ludzie bolą.
kto kogo stracił? nie wiem...
ty zaginęłaś? czy ja zaginąłem?
a może to my zagubiliśmy się nawzajem?