Podczas czekania na autobus, który miał przyjechać o godzinie 23. Tak, tak. Jak widzicie jest juz jasno. Czekaliśmy wtedy sobie do godziny 11.00 bo się okazało, że Jess źle odczytała rozkład.
Co u mnie? Całkiem dobrze moi mili. Żyje szybko, mam mało czasu na sen, mało czasu chyba właściwie na wszystko. Dzień w dzień jestem w Gdańsku, potem do późna ślęczę nad książkami, żeby tak czy siak zgarniać marne oceny.
Wiecie co.. Jestem zmęczona stałym tłumaczeniem się, stałymi pretensjami, stałym obwinianiem się "co mogłam zrobić by było inaczej". Ale mimo wszystko nie oddałabym tego za nic.
Wczorajsze wykłady poruszyły we mnie coś nadzwyczajnego. Siedziałam sobie w rogu podium, czekając na swoją kolej i patrząc na tych wszystkich ludzi. Przyszli tam również dla mnie. By posłuchać mnie. Nawet nie wiecie, jak bardzo byłam z siebie dumna, że zaszłam tak daleko. I nikt, i nic mi tego NIE odbierze, chociaż wiem, że ludzie bedą się starali. Okey, nie wychodzi mi jazda samochodem, okey nie wychodzi mi te śmieszne ratownictwo, i tak, macie racje z matmą, chemią, fizyką i ogólnie z przedmiotami ścisłymi sobie NIE radzę. ALE co z tego? Kto z was jest Alfą i Omegą? Komu z was nigdy nie podwineła sie noga? Mam mnóstwo wad. Jest multum spraw, które mi nie wychodzą, w których mogłabym być lepsza. Ale dopiero wczoraj zadałam sobie jedno pytanie " czy Ty naprawdę chcesz poświęcić siebie, swoje zdrowie, swoje cele by być taka jak oni? Czy naprawde chcesz brac udział w tym wyścigu szczurów, gdzie nie liczy się nikt, a do celu idzie się po trupach?". Moja odpowiedz jest krótka, zwięzła i rzeczowa. Nie. To koniec bycia kimś, kim nie jestem, by wam zaimponować. To koniec udawania, koniec ery zawyżonych ambicji. Koniec bycia elastyczną i dopasowywania się do ludzi i do otoczenia. Bowiem "z prądem płyną jedynie śmieci" .
Lecę obejrzeć sobie jakiś film. chrzanićc chemię, i tak tego nie zrozumiem. ;)
- Są granice, których przekroczenie jest niebezpieczne; przekroczywszy je bowiem, wrócić już niepodobna
zbrodnia i kara