Byłam u Akiko, mam wrażenie tysiące lat temu. I nosiłam jej bluzkę, o.
Czasem wpatrując się w lustro, tuż obok własnego odbicia, czasem za szybą, czasem całkiem naturalnie spowodowane czynnościami zupełnie codziennymi, czasem zamknięte w bańkach mydlanych, menzurkach, cylindrach, przestrzeni osobistej z przemarzniętymi ustami. Niby zamknięte, a tak ulotne, tak nieuchwytne, wręcz nierzeczywiste. Nieokreślone, bo i nikt nie widzi powodu ku temu, by je określać. Bo dzisiaj to normalne: przyczyna, skutek, nic poza tym. W ogóle jeszcze istnieją, skoro nie są nazwane? Może to dlatego, że nie lubią się powtarzać, spotykać dwa razy; zawsze w innym kształcie, innym kolorze. Nic ich nie trzyma ani nie sprowadza na ziemię. Nic ich nie kontroluje, a nawet jeśli, to jest to niestałe, nieprzywracalne. I co z tego, że są wszędzie, skoro gubią je tak błahe działania jak choćby lekki podmuch letniego wiatru czy chłodne spojrzenie. Takie to nierealne, tak odległe od rzeczywistości, a jednak wciąż w jakiś sposób obecne. I wszystko, każdy byt, wydaje się przy nich niezniszczalną podwaliną, fundamentem. Cokolwiek - parasol na deszczu, filiżanka herbaty, tiulowa firanka, pudełko agrafek tak bardzo przyjacielskie. I gdyby je namalować, były by na pierwszym planie, bo powinny być same. Z tym, jak sądzę, powierzchownym żytkiem moim własnym. Z dala od każdego głosu. Albo z bliska, ale w bezpiecznej odległości nieusłyszanej barwy. I nic im do tego, że wiosna nadchodzi, gospodarka podupada, a dwoje pijanych rodziców przewozi w samochodzie osobowym kilkumiesięczne dziecko. Nic im do tej zwyczajności, do tego, że wszystko obumiera - są ponad to wszystko. Nic im nie zagraża, nie doznają widoku. Nie potrzebują podziwu by ulatywać. Korki w domu wybiło dokładnie sześć godzin i trzydzieści osiem minut. A to spotkanie w korytarzu było tylko przypadkiem. Dobrze, że spokojnie się skończyło. Chcę zakończyć ten dzień kreatywnie i znowu nie wiedzieć, chociaż to może być trochę niemożliwe. A, i jeszcze chciałabym z obrazów sennych składać historie: dziewczynka w futrzanej czapce, kot w wodzie, podarte ubranie.
Rozkręcić zepsute mp3, wyjąć wejście nr.1 na jack'a. Rozkręcić mp4, wyjąć wejście nr.2 na jack'a. Wziąć wejście nr.1 i przylutować w miejsce wejścia nr.2 w mp4. Zabezpieczyć przy użyciu lakieru do paznokci. Skręcić, zatrzasnąć. Cieszyć się słuchaniem bez zakłóceń. Wszystko przy użyciu wyposażenia kuchennego. Emm, jestem z Ciebie dumna. Edycja wprowadzona w celu raczej wiadomym.
Inni zdjęcia: Rusałka Admirał :) halinam... maxima24... maxima24973 tennesseeline... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24