10.05- niedziela wcale leniwą nie była. Wręcz przeciwnie. Tata z ciocią urządzili sobie mini trip poza miasto, oczywiście były przygody' z jej autem. Także dziś passat pojechał w odwiedziny do mechanika Krzysztofa. Finalnie moja Ibiza miała majowy trip ;p W tym czasie poza solidnym treningiem, przygotowałam na obiad (z pomocnikiem Pitą) lasagne brytyjską (przynajmniej tak mówił przepis), zrobiliśmy najpierw sos boloński, ugotowaliśmy ziemniaki (bo z nich powstało puree) i czekaliśmy na cynk o powrocie. Mieliśmy też małe przygody :p Finalnie lasagne wyszła całkiem spoko (dlaczego całkiem ponieważ, muszę ten przepis podrasować; już nawet wiem co należy zrobić inaczej) Przepis pochodzi z książki mamyginekolog, o której wspominałam już kiedyś (to był miedzy innymi prezent gwiazdkowy). Co należy powiedzieć, to to, że dwoma kawałkami zapchałam się na tyle, że kolacji już nie jadałam.
Wieczorem miałam przygodę z filmem. Postanowiłam włączyć sobie ulubiony film i obejrzeć z łóżka. ALE (bo jakżeby inaczej) wszechświat nie był po mojej stronie. Chciałam być cwana i odpalić najpierw (dla pewności) z dołu [ przypominam, że mam u siebie antresole- czyli łóżko pod sufitem do którego wchodzi się po drabince]; okazało się, że dvd nie czyta płyty, a jeszcze przed odpaleniem sprzętu, okazało się, ze baterie w pilocie się wyczerpały. To wzięłam pen drive'a i zgrałam film z płyty na pena (nadal cwańsza próbowałam być), Musiałam wejść na krzesło, które prawie mnie zabiło odjeżdżając razem ze mną od biurka (dawno nie wchodziłam na biurko), potem się cykałam czy jak na nie wejdę to nie złamie się na pół (hahah), ale nic takiego się nie stało. Potem chwila akrobacji żeby dosięgnąć do wejścia usb i zamontować pena. Udało się, po czym telewizor wyświetlił komunikat, że brak urządzenia usb -.-' Komp poszedł spać, a ja już nie miałam chęci ponownie wspinać się i zaczynać rytuał od nowa..
Wszechświat 1:0 vs Ja
Nocnej rozmowy też nie udało się zgrać czasowo i padłam jak mucha bez filmu, bez książki (bo wszystkie zostały na dole)
Zrobiłam pranko i nadrobiłam sporo zaległości w świecie internetów.
11.05- obudziłam się na lekcje online, znowu nie dostałam linka (więc tym razem schowałam się pod kołderką i jeszcze godzinkę spałam), okazało się, że domofon nr 2 (bo mamy 2 domofony- jeden od ulicy a drugi od klatki) nie działa, w sensie na dole dzwoni ale w domach nie. Dziś jak na złość przyszła paczka z moimi podkładami (niedawno ogarnęłam, że nie ma już w drogeriach tych, które używam!!! więc wyczaiłam na allegro ofertę obu tych rodzajów (w dodatku w promocji) i zakupiłam- chyba jeszcze przed majówką i dziś dotarły. Musiałam zejść na dół, bo kurier przecież nie wie, że domofon nam nie działa.. ale zdążyłam :D Musze w wolnej chwili rozejrzeć się za jakimiś zamiennikami (i to najlepiej takimi, które nie zaburzą spokoju mojego portfela). Póki co mam mały #zapas
Dziś wjechały schabowe z pieczonymi ziemniakami na los obiados, z Kubą zrobiliśmy ostatnią część fizyki. Nie było łatwo (niby 3 zadania, a wojowaliśmy chyba dłużej niż z poprzednimi, których było 4, a teraz tylko 3) :O
Byłam z Teqi w Rossmanie, przy okazji obtarłam sobie tak nogę, że po powrocie do domu cały tył skarpetki miałam we krwi :[
Na dziś tyle. Dziś będzie próba nr 2 z odpaleniem filmu. Maja tak szybko się nie podda.
Dobranoc ;*
#26-27dzień wyzwania
3 MAJA 2021
3 MAJA 2021
3 MAJA 2021
3 MAJA 2021
26 GRUDNIA 2020
26 GRUDNIA 2020
26 GRUDNIA 2020
26 GRUDNIA 2020
Wszystkie wpisy