Zabijcie mnie. Proszę. Nie wytrzymam zaraz z bólu. Nie mam siły by się ruszyć. Nie mam siły nawet tego pisać. Czuję się jakby ktoś położył na moich płucach stu tonowy odważnik i kazał mi głęboko oddychać. A nie mogę nawet oddychać. Nie wiem dlaczego tak jest. Nie wiem czy przyczyną jest wczorajsze picie czy co innego. Zdycham z bólu. A muszę iść na praktyki. No tak. Pięknie.. Nie chcę tam iść. Do tego muszę się urwać po 14 i przygotować się na 18 koleżanki z klasy. W sumie to nie chcę tam iść. Wczoraj było fajnie, ale.. No, dzisiaj będzie aż 25 osób, a wczoraj byliśmy sobie w piątkę. Nie wiem kurwa. Myślę nad tym jakby się tu wymigać, ale tak głupio trochę nie iść. Podobał mi się wczorajszy dzień, ale i tak nie wiem czy chcę tam iść.. A teraz muszę spadać, bo muszę wstać na te pieprzone praktyki.