Na początku jako dzieci, żyjemy w ciasnym pudełku. Nie wiemy, jak wygląda duży świat, możemy go sobie jedynie wyobrazić. Aż w końcu z biegiem czasu uwalniamy się. Nie wiemy na co zostaniemy "przeznaczeni". Tak jak zapałki - jedna podpali papierosa, druga podpałkę, inna się zgubi, kolejna wypadnie i zostanie zdeptana, zapomniana... Nie wiemy, jaki jest nasz los. Różne zdarzenia i ludzie sprawiają, że zaczynamy się "palić". Jest to ogień nadziei, radości, przyjaźni, miłości... Ale wszystko co dobre zawsze mija i w końcu się wypalamy. Zostaje po nas kruchy, czarny patyczek... Boimy się, bo coś lub ktoś może sprawić, że nigdy się nie podniesiemy, nie zaakceptujemy i zamienimy w popiół.
Każdy jest taką małą zapałką, ale na jakim etapie?