Pierwszy raz w życiu nie cieszę się, że jadę na SLOT...
Niby taki ze mnie włóczęga, ale jak przychodzi co do czego to wystarcza mi kubek z herbatą sączony znad spojrzeń, gestów i strumienia słów z kimś, kto ma identyczny konstrukt wewnętrzny, wizję, cel i wspólnotę doświadczeń. Osiąść gdzieś z Niebylekim, może trochę byle gdzie, byleby być.