Przyszedł czas na wielkie podsumowanie starego roku, może nie bedzie najlepsze ale no cóż chociaż tutaj będę szczery...
To był najgorszy rok życia, wiele rozczarowań i smutnych chwil. To wszystko ukazało mi jakie życie jest okrutne. A wchodząc w tamten ubiegły rok miałem wszystko, byłem szczęśliwym człowiekiem i nic mi nie brakowało.. W pewnej chwili pękło to wszystko i spadłem na samo dno... Gdy dostałem drugą szansę, bojąc się rozczarowań sam to wszytko świadomie zniszczyłem. Bałem sie cierpieć i skrzywdziłem osobę, która stała się dla mnie najważniejsza w życiu, Przepraszam Cię za to :( :( :( Nie musisz mi tego wybaczyć, zniszczyłem nas i teraz za to bede musiał płacić... Pogodziłem się z tym wszystkim, myślałem że bedzie już dobrze, w końcu świat miał się nie kończyć po stracie najważniejszej osoby w życiu. Jak się okazało traciłem wszystko po kolei miłość rodzinę i znajomych... Wszystko to mnie przerosło, zacząłem bać się życia, bo zrozumiałem jakie ono jest okrutne... Wszystko znikło zostałem sam i skazałem sam siebie na porażkę i zniszczenie... Mały bezbronny chłopiec powrócił do mojej duszy i serca... Straciłem kontrole nad swoim życiem i samym soba... Przez ten wypity alkohol wszystko się pogorszyło wpadłem w depresję i nie potrafię z niej wyjść... Szkrzywdziłem wielu ludzi, naprawdę jestem złym człowiek... Nie zasługują na to żeby życ, bo to jest niesprawiedliwe... Nie sprawiedliwe jest to co zrobiłem, już mnie tu nie powinno być na tym świecie, jestem kompletnym zerem... Jestem już gotowy na wszystko, żyję już tylko z jedną myśla, do której się przygotowywuję, żeby to spełnić...
Jestem jak mały chłopiec, podatny na zło.
Podatny na każdą ranę w moim sercu, przez to cierpie.
Cierpie, bo sam sobie to wszystko wyrządziłem.
Słyszę wewnętrzne głosy, które mówią skacz...
Bo gdy skoczysz wszystko się skończy, nie bedziesz już nic czuł...
Głosy te coraz bardziej mnie do siebie przyciagają...
A ja wiem, że to moje wewnętrzne głosy...
Głosy, które chcą mnie doprawadzić do mojej ostatecznej kleski...
Wiedziałem, że Bóg stworzył mnie tylko po to abym cierpiał... Cierpienie jest moją nieodłączną częścią życia...
Żyję dla cierpienia, a one zostało stworzone dla mnie, żeby mnie wykończyć i to się udaje...
Źle zrobiłem grając z Bogiem w pokera i stawiając swoje szczęście, nie można z nim wygrać... Przegrana powoduję zabranie tego co sczęśliwe....
Po co ja tu żyję...?
Po to żeby cierpieć...
Po to żeby płakać za kimś kto odejdzie....
Ja już wiem, że w życiu mym tak będzie....
Powiedz Panie po co to zrobiłeś???
Że takim życiem mnie obdażyłeś....
Po prostu jest fatalne do niczego....
Ciągle tylko płaczę... myślę jak się za...
Myślisz, że mnie to bawi??
Że w mym życiu nie ma rozwagi??????????????????????????
Byłem jak prawdziwy Anioł, ambitny i gotowy na życie... Lecz pewnego dnia ten Anioł stał się zbyt pewny i stracił przez to skrzydła... A bez nich czuł już tylko śmierć, tak ja się teraz czuję.....
Photoblog zawieszony na bardzo długo....