Rzeczywistość mi się zagęściła.
100 % do przodu w całym życiu i 1000% powyżej normy w codzienności.
Tu wata cukrowa, tam gęsta maź.
I -
co z tego, że mróz szczypie w policzki, nos, uszy, skoro wiosna przyjdzie kiedyś - kiedyś na pewno...?
(I tylko tak ciężko czasami wyciągać buciory z błota.)
A jeśli któraś księżniczka miała pantofelki?