Moja wczorajsza solenizantka. Dwudziestolatka. Bardzo dawno nie miałam w sobie tyle spokoju. Burza minęła i chyba nie wróci. A nawet jeśli - nie wezmę przykładu z Prosiaczka, który chował się przed nią pod stołem. Camille też się boi. Ja nie. Już nie. To niesamowite, że tylu ludzi mnie kocha. Nie obchodzi mnie, za co ani pomimo czego. Razem poradzimy sobie ze wszystkim, nawet nie będąc obok siebie przez siedem dni w tygodniu, trzydzieści dni w miesiącu. To nie była porażka, tylko nauka. Wyrzucam ze swojego słownika słowo 'gdybym'.