Ostatnie dni są mega zwariowane. Cały ten marzec zaczął się totalnie zwariowanie. Każdy dzień po kolei coś nowego, coś dziwnego, krok po kroku.. No cóż. W końcu to MARZEC.. 4 marca.. Było już i upalnie jak na te porę roku.. Była i pierwsza burza, a dzisiaj mamy śnieg. Jak to mówią - w marcu jak w garncu. To niesamowite ze jednego dnia temperatura osiąga powyżej 10 kresek po to by nagle zamienić się w grad a następnie w śnieg, a potem w połowie dnia kolejnego śnieg zamieniony w słońce i wiosenną pogodę, jakby nigdy nic.. Jak tak patrzę na te 4 dni miesiąca, 4 dni tak bardzo odmiennej pogody uświadamiam sobie ze taki jest urok marca i nie bez przyczyny jestem z tego miesiąca. Z tą pogodą to jak z moim życiem. Jednego dnia upały, morza euforii po to by dostać zimnym jak lód gradem i opaść na dno zimne jak śnieg. I tak sinusoidalnie non stop. Z górek na dołki, wyżyny, doliny i miliony innych. Z jednego stanu skrajnego w drugi i w kółko tak, w kółeczko. Ale mogę powiedzieć jedno - moje życie jest naprawdę niesamowite! I tak jak mówiłam.. Ten rok to naprawdę będzie poezja :p zaczął się przejebanie, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.. A dopiero mamy marzec.. TEN marzec. Powolusiu :) A w weekend mały remake życia ciepłych dni, wakacji i beztroski! Malusia imprezunia z Kruczyną i Swobodem ;** Picie, żarcie i śmiechy. Oj zapowiada się baaaardzo milutki weekend :) Mam nadzieję na kupę fot do kolejnego cudownego folderu <3
"Mówi się,że nie wiesz co posiadasz dopóki tego nie stracisz. Nieprawda. Doskonale zdawałeś sobie sprawę z tego co miałeś,ale naiwnie myślałeś, że będzie to trwać wiecznie."