Dobra, muszę się gdzieś podzielić tym, że umieram i nie, nie od tego, że się tnę, albo próbowałam się powiesić, NAPRAWDĘ, ale od tego, że [uwaga, problemy godne prawdziwej nastolatki] muszę się uczyć i robić dużo rzeczy w krótkim czasie. Ale jeszcze jestem jeszcze alive, i nie ma to jak wplatanie obcych słów w polski monolog, dzięki Japoniokotowi, który wisi mi nad łóżkiem i wykazuje silną empatię.
Iii parada fotoblożkowych buziek jedzących świat OM NOM NOM