...Wczoraj w nocy nie mogłam wgl. zasnąć, bo głowa mnie bolała i miałam straszny katar....Z resztą dzisiaj też tylko do sklepu chodzę po zapas chusteczek....Ale w sql było fajnie. Siedziałam z Ziomuśem, czyli Olą na dyżurce. (.ale było śmiechowo.).

Najpierw gadałyśmy o filmach...potem na się nudziło i poszłyśmy zobaczyć na halę jak gra Olki men w piłkę nożną.

Byłyśmy krótko bo Burak nas zauważył. Potem przychodziło dużo osób do sql. Miałyśmy zapisana prawie całą kartkę w zeszycie.

Połowy osób nie czaiłyśmy więc pisałyśmy: jakaś pani, jakiś pan....itp. Potem przyszła jakaś baba w okrągłych goglach z grubymi szkłami z mordą jak buldog, która niosła klatkę. Wbiła do szkoły jak wieśniak i powiedziała z bulgotem..: Ja tyko ze świnio...

My się ziuchamy niewiemy o co kaman a ona: Świnke ja przyniosla...i poszła gdzieś do podstawówki...Tak się śmiałyśmy, a ona serio przyniosła świnke...ale świnke morską w tej klatce...ale po co, to niewiemy. Nudziłyśmy się przez następną lekcję, ale potem na przerwie przyszedł Kuba i poprosił żebyśmy zaniosły Sopelowi spodenki na w-f, bo on porzyczał od niego. Sopel miał akurat angielski, więc poszłam z Ziomuśem do klasy 106 gdzie miał lekcje i wbiłyśmy do sali z tymi spodenkami. Wszyscy zaczeli się gapić i głupio śmiać niektórzy...a nas zamurowało. Wreszcie Olka spytała sie głupio czy jest w tej klasie Sopel -Konrad S. Pani mówiła, że jest i pytała o co chodzi. A my nic tylko stałyśmy. Sopel pyta o o kaman a my naraz w tym samym czasie : spodenki.!.

Ale on nie podszedł ale przyszedł Prusek i on mówi : pokaż te gacie. Ja w niego rzuciłam tymi spodenkami a on przymieżał je i sie śmiał że rozmiar XXL. My z Olką do niego, żeby dał Sopelowi. A on ja nie daje, a wy możecie dać. ...wiecie o co chodzi...nie...?

Potem poszłyśmy znowu na dyżurkę i obżerałyśmy się snikersem i pastylkami miodowymi. Nagle zaczełyśmy sie śmiać z niczego i tak przez dobre 15 minut. ....No dobra to ja już kończe bo musze odrobić lekcje....niestety....papa.!