Długa przejażdżka
Teraz, żeby nie było, że się użalam to odrazu uprzedze, że tu nie o to chodzi. Nie chce wam pokazać, że długa i byc może męczoca przejażdżka jest naszym koszmarem. Nie! Udowodnie, że nawet taka jazda jest wspaniała.
Zacznę może od jej plusów. Hmmm... Przejażdżaka. Z czym wam się kojarzy? Mnie? Mnie kojarzy sie ona z przyjemnym wiaterkiem, z zobaczeniem wspaniałych miejsc, no i bardzo świerzym miejscem. Cóż można by tu dodać więcej? Sama nie wiem. Może wy macie jakieś pomysły. Czekam.
Dalszą część felietonu poświęce na wady. To straszne zmęczenie. Potk napływający do oczu. Muchy wlatujące do buzi. Jest to faktycznie odpychające wrażenie. Ale nie warto się tym przejmować. Nie warto się nad tym zastanawiać: "Co zrobić, żeby czegoś takiego nie odczuwać?" Nie myślmy o tym. Naprawde nie warto.
Podczas jazdy najlepiej jest rozmawiać ze znajomymi, a jeżeli jazdę na rowerze spędzamy sami to najlepiej, żeby muzyka nam towarzyszyła. To jest racja.
Powróce teraz do początku. Jak mówiłam. Nie chce sie użalać, ale muszę podać to jako przykład. Jechałam z rodzicami i ze znajomymi na rowerze na trasie Chałupy - Hel (34 km) Tak. Dla niektórych jest to ciężka trasa. Ja też tak myślałam. Myślałam, że nie dojade. Jednak co się okazało? Droga była prosta. Długa, ale prosta. Miałam tylko jedno, a nawet dwa stwierdzenia "Pozory mylą", "Nie oceniaj książki po okładce". Też tak uważacie?
Sami widzicie. Nie przjemowałam się długością podróży. Nie przejmowałam się bólem nóg. Dla mnie najważniejszą rzeczą było samo dojechanie do miejsca z dobrym humorem.