Za tydzień 4 grudnia mam nadzieję,że tak będziemy się cieszyć.
Tydzień Pucharu Świata za nami. I co i jesteśmy liderem w tabeli. Choć najważniejsze mecze dopiero przed nami ja mocno wierzę, że będzie dobrze. Przegraliśmy z Iranem, rewelacją tych rozgrywek. Szkoda 2 pkt, ale nie ma co płakać. Jeden zły dzień może się przydarzyć, więcej takich nie będzie :).
Wczorajszy dzień chyba zapamiętam na długo. Rano o godz. 7:00 oglądam mecz Brazylia-Chiny. Po pierwszym secie wygranym przez Chiny wychodzę na Polibudę z nadzieją, że Chiny wygrają. Nie wygrały ale urwały pkt Brazylii :).
Na uczelnii miałam tylko Matmę= kolokwium. Zaczęła się ona o 9:00. Mieliśmy 2 h. Napisałam w 1,5. Oddałam i poleciałam na autobus. Jadąc 15 potem 30, a potem pędząc z dołu na górę, bo szanowna 18 miałabyć za 7 min, otrzymywałam sms od mojej siostry z wynikiem z meczu z Japonią. Jak przeczytałam, że pierwszego przegraliśmy, miałam przeczucie, że przegramy. Kiedy wpadłam do domu, cała mokra była pierwsza przerwa techniczna 8:6 dla Japonii. Zacisnęłam mocno kciuki. Pan Swędrowski mówi, przydałyby się bloki to napewno Japońców troche stłamsi. Haaaha mówisz masz. Magneto bloczek potem drugi i następny. I świetne ataki Kurka, Jarosz rewelacja, i co i udało się wygrać.
A potem Polsat( Sport) oczywiście bo otwarty nie raczy pokazywać tak pięknych widoków, ukazał nam halę w Osace. I Polaków krzyczących obok maskotki "Polacy mamy lidera, mamy lidera".