obojętność.
czy to nie jest najstraszniejsze ze wszystkich słów? dużo gorsze niż strach, bardziej wymowne niż nienawiść. wnętrze puste, a jednocześnie zatrute NIĄ.
to uczucie czy brak uczuć?
łatwo udawać obojętność, ludzie chętnie wierzą w taką wersję mnie. czasami boję się, że moja zewnętrzna forma przeniesie się wgłąb mojego ciała, w coś, co ludzie z lubością nazywają duszą. że i ona stanie się bierna, a wtedy zniknę.
kocham tych wszystkich osobników, skandujących wszędzie hasła o tym, że zawsze warto być sobą. otóż nie warto. ludzie zawsze znajdą okazję, żeby znaleźć twój słaby punkt, wykorzystać go i powoli cię niszczyć. trzeba udać, że się takowych nie posiada, aby być
b e z p i e c z n y m.
grajmy więc dalej, przyjaciele.
//chcę na MARSÓW do wawy! ;(