photoblog.pl
Załóż konto

Niepokonana: Kto pyta nie błądzi 

Wywiad z Marciem Urzędowskim 1

Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Wywiad z Marciem Urzędowskim 1

WYWIAD część 1

Dziś przygotowałam dla was wywiad z Marcinem Urzędowskim. To muzyk perkusyjny, regularnie uczestniczący w wielu projektach koncertowych. Na swoim koncie ma występy podczas wielu znaczących wydarzeń kulturalnych, zarówno na gruncie muzyki perkusyjnej improwizowanej, teatralnej jak i szeroko pojętej muzyki rozrywkowej. Uczestnik wielu prestiżowych międzynarodowych warsztatów perkusyjnych i kursów mistrzowskich. Doskonale spełniający się muzyk w sferze muzyki klubowej, do której od lat akompaniuje na Djembe tworząc ciekawą hybrydę muzyki mechanicznej i perkusyjnego Live act granego na żywo. W tej materii występował m.in. z takimi sławami muzyki klubowej jak: Miss Mavrik, Michael Canitrot, Federico Scavo, Nikki Nice, Hanna Hansen. Miłośnik plemiennej muzyki afrykańskiej, lider Grupy Tamtamitutu oraz współtwórca krakowskiej formacji batucadowej  Sorrir Por Favor. 

1) Marcinie, wiemy że twoim ulubionym instrumentem perkusyjnym są bębny zwane Djembe. Jak długo grasz na bębnach? Kiedy zaczęła się twoja historia z nimi i dlaczego właśnie one?

Djembe to najbardziej rozpoznawalny nośnik muzycznej kultury perkusyjnej Afryki Zachodniej. Swego czasu był najłatwiejszym instrumentem afrykańskim do zdobycia w Polsce, choć niewielu umiało na nim grać w tradycyjny sposób. Gdy pierwsze tego typu instrumenty trafiały do Polski, nie było wówczas internetu, nikt nie miał dostępu do nagrań, instruktażowych filmów, aplikacji w telefonach, nikt nie zapraszał do Polski afrykańskich mistrzów djembe, niewielu miało w ogóle pojęcie jakie jest poprawne nazewnictwo tego instrumentu i jaka jest technika gry. W Polsce mieliśmy kilku dobrych bębniarzy, wśród nich przykładowo Słomę, który jednak raczej opanował technikę gry na congach i takowe popularyzował. Ja miałem to szczęście, że zetknąłem się z tym instrumentem odrobinę później, gdy internet był już ogólnie dostępny w kafejkach internetowych, ale wciąż nie było nauczycieli, wciąż problemem był dostęp do tradycyjnych technik nauki gry na tym pięknym instrumencie, wciąż brakowało wzorców. Moim pierwszym mistrzem i osobą, która zaraziła mnie tą pasją, był Wojciech Sochaczewski, z którym do dziś się przyjaźnię, a który w latach dziewięćdziesiątych i w początkach nowego milenium był w Polsce, a na pewno w Krakowie legendą i wielkim popularyzatorem bębnów, między innymi bębnów djembe. To jego gra na tym instrumencie sprawiła, że oczarował mnie dźwięk, oczarowała mnie energia, oczarowało mnie coś co w Polsce wówczas było prawie nieznane, a wreszcie oczarowała mnie postać samego Wojtka, znanego wówczas wszystkim jako Pinokio. To on ze swoim Dream Drummers koncertował w klubach, w których wówczas nie było DJi tworząc muzykę, do której niejednokrotnie tańczyło się całą noc. Kultura djembe właśnie się tworzyła. W Łodzi miało powstać City Bum Bum, pierwsza w Polsce profesjonalna szkoła bębnów zachodnioafrykańskich, coś się zmieniało, a ja byłem tego procesu szalenie ciekaw i z  rumieńcami na policzkach wydawałem pierwsze dźwięki uderzając w napiętą na drewniany korpus skórę kozy. 

2) Dlaczego właśnie muzyka afrykańska? Co w niej cię urzeka?

Właściwie zadając mi pytanie muzyka afrykańska jednocześnie sięgasz zaledwie czubka góry lodowej a z drugiej strony wrzucasz tę niewyobrażalnie bogatą kulturę muzyczną do jednego wora, tworząc pojęcie, którego tak naprawdę nie ma. Afryka to drugi pod względem wielkości kontynent na świecie, z 54 krajami, ponad miliardem mieszkających tam ludzi, gdzie każdy kraj, każde plemię zamieszkujące dany obszar ma swoją unikatową tradycję, swój panteon bóstw, swoją mitologię i własną muzykę. Mnie swego czasu zafascynowała muzyka
i rytmy Afryki Zachodniej, czyli to, co dziś  w uproszczeniu rozumiemy jako muzykę djembe. Energia z jaką grasz, dźwięki jakie wydajesz, sposób oddziaływania na całe ciało, wszystko to było dla mnie cholernie ciekawe, niewyobrażalnie fascynujące a przede wszystkim sam chciałem tego spróbować. Był rok 2000. Zdałem maturę. Szlajałem się ulicami starego Krakowa, a gdzieś tam na roku grał on.

3) Występowałeś również w 7 edycji Must Be The Music z Katarzyną Sochacką. Jak twoje wrażenia po tym programie i twoja opinia o tego typu programach? Czy warto wziąć udział w programie muzycznym?

Zanim wystąpiliśmy w Polsacie, poznałem Kasię w programie Mam Talent kilka lat wcześniej, a zanim poznałem Kasię, grałem na bębnach już od blisko 10 lat. Byłem już dojrzałym muzykiem gdy stanęliśmy na scenie MBTM. Zagraliśmy wówczas w trio. Ja na spreparowanych przez siebie bębnach, Arek Żurecki na gitarze i oczywiście Kasia na wokalu. Co do samego programu, to super, że jest i że młodzi ludzi mają szansę zaistnienia w ogólnej świadomości, mają okazję by pokazać swoje umiejętności, poznać ludzi, otrzeć się o wielką scenę, poczuć adrenalinę przy wejściu w krąg świateł jupiterów i  spojrzeć w kamerę. To cenne doświadczenie i takowe polecam każdemu początkującemu muzykowi. Co do kulis programu i jego konstrukcji się nie wypowiem, bo nie od dziś wiadomo, że z uczciwością nie ma to nic wspólnego.  Dla mnie było to ciekawe doświadczenie i absolutnie nie żałuję, że dwukrotnie stawaliśmy na tej scenie, odpadając w półfinałach. Poznałem wówczas masę świetnych muzyków, o których świat zapewne nigdy się nie dowie, ale których pasja, determinacja i chęci były mocno inspirujące. 

4) Gdzie jeszcze występowałeś? W jakich miejscach, na jakich wydarzeniach? Wiem, że w Tarnowie również.

Gram od roku dwutysięcznego. W tym czasie zdążyłem zagrać już na wielu scenach i przejechać tysiące kilometrów z bębnem na plecach. Nie do uwierzenia jest to, gdzie i w jakich okolicznościach dało się słyszeć moje rytmy. Tak, w Tarnowie również grywam. W zaprzyjaźnionym klubie, o dwóch twarzach.

5) Z jakimi znanymi osobami udało ci się współpracować bądź wystąpić? 

To dość obszerne pytanie, a zważając na specyfikę muzyki, którą uprawiam, może zaskoczyć fakt, że miałem okazję wystąpić czy zagrać
u boku wielu sław polskiej muzyki rozrywkowej na licznych scenach Polski i świata.  Szalenie cenię sobie osoby pełne pasji, zaangażowania scenicznego, które są motorem napędowym wielu szalonych scenicznych sytuacji. Nigdy nie zapomnę koncertu gdy kanonizowano Jana Pawła II, i z grupą krakowskich bębniarzy z formacji Sorrir Por Favor mieliśmy przyjemność współtworzyć finałową pieśń wraz z Golec uOrkiestra, występujęc na jednej scenie nie tylko z braćmi Golec, ale i z wieloma znakomitościami polskiej piosenki, choćby z Edytą Geppert, Anią Wyszkoni, Piotrem Cugowskim, Ryszardem Rynkowskim, Kubą Badachem, i wieloma innymi. Wspaniałym doświadczeniem jest coroczne granie z Anią Dymną podczas Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Grywałem na Krakowskim Rynku solo, z Grupą Tamtamitutu, której byłem przez 10 lat liderem, z sambową formacją Sorrir Por Favor, a jak wiadomo zaczarowana piosenka to najfajniejsi muzycy na świecie. Odkąd pamiętam, nie było takiej edycji festiwalu, na której nie było by rozczulających zaskoczeń, niezwykłych spotkań muzycznych, łez wzruszeń. To są piękne koncerty. Poznajesz ludzi niepełnosprawnych, którzy mentalnie są bardziej sprawni od niejednej osoby, należącej do tak zwanego normalnego świata. Uwielbiam pracować z osobami niepełnosprawnymi i dziećmi. Często jestem zapraszany do przedszkoli, by poprowadzić muzyczne zajęcia. To wielka frajda. Pozwolę sobie zacytować wpis z mojej strony  jednej z pań przedszkolanek po takich właśnie rytmicznych zajęciach: "Spotkałam dzisiaj Czarodzieja,  tak ja, w swoim prawie dorosłym życiu. Odwiedził nasze przedszkole Marcin Urzędowski-instrumentalista bajek, wirtuoz instrumentów perkusyjnych. Zamiast różdżki, kapelusza i królika schowanego pod płaszczem, miał bęben i skrzynię po dziadku, pełną przedziwnych instrumentów. Myszka, sowa, japońskie świerszcze, burza i same takie. Nie trzeba było nawet mówić czarodziejskich zaklęć by całe przedszkole zatrzęsło się cudownym rytmem. Spontaniczność, żywiołowość, wspólna improwizacja z dziećmi, kształtowanie dźwięku i pełen swing w podejściu do czasu. Cudowne warsztaty. Dziękujemy Panie Marcinie, brak mi słów. Chylę czoła za umiejętność wychowywania twórczo..." 

( Fotografie użyte w moim wywiadzie : fot. Ewelina Urzędowska, Kasia Chmura Cegiełkowska, Kacper Heine, kostium posapokaliptyczny
z kolekcji Marcina - pokaz 16 maja 2017 podczas Warsaw Fashion Day)

 

 

Dodane 14 KWIETNIA 2017
1312
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika edyta199555.

Informacje o edyta199555


Inni zdjęcia: M4L4R23 mnrw:* patrusia1991gdNa tle fontanny patrusia1991gdZ osiołkiem patrusia1991gd30 / 07 / 2025 xheroineemogirlx... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24